Myśląc o Irlandii jako o jednym z najbogatszych krajów Unii Europejskiej, wyobrażamy sobie kraj wielkich szklanych biurowców, kraj gdzie największe miasta połączone są szybkimi i szerokimi autostradami. Widzimy ciągle zapracowanych i spieszących się ludzi. Tak właśnie wyobrażałam sobie Irlandię kiedy tu jechałam. To co ujrzałam zaskoczyło mnie. Nie miało nic wspólnego z tym, co sobie wyobrażałam.

Jeżeli chodzi o biurowce, w mieście gdzie mieszkam można je policzyć na palcach jednej ręki. I wcale nie wynika to z tego, że mieszkam w małym miasteczku. Miasto, w którym mieszkam jest czwartym co do wielkości w Irlandii. Takich budynków, które wpisywałyby się w moje wcześniejsze wyobrażenia jest dosłownie kilka. Sprawia to, że są widoczne niemal z każdej części miasta. W Irlandii dominuje niska zabudowa, charakterystyczna dla tej wyspy. Najwyższe budynki mieszkalne liczą 4 piętra. Są to nowe apartamentowce. Starsze budynki mieszkalne mają parter i jedno piętro. Ulokowane są najczęściej jako tzw. bliźniaki, z wejściem do mieszkania prosto z chodnika. Nie mogę powiedzieć, że nie ma to swojego uroku, ale nie tego po prostu się spodziewałam. Te nieliczne "szklane domy", które sobie wyobrażałam sprawiają, że w moim mniemaniu Irlandia jest krajem, które jest na drodze do nowoczesności i tu mogę zaskoczyć wszystkich, ale na tej drodze jest daleko od Polski. Irlandia i Polska to zupełnie inne, różniące się od siebie kraje. Paradoks polega na tym, że jeśli chodzi o rozwój gospodarczy to Polska jest daleko za Irlandią, natomiast jeśli chodzi o nowoczesność, charakterystyczną dla całej Europy, to Irlandia w stosunku do Polski ma bardzo wiele do zrobienia.

Jeśli chodzi o irlandzkie drogi, to ogólnie rzecz ujmując w Irlandii jest lepiej niż w Polsce. Ale moje wyobrażenie o szybkich i szerokich drogach również legło w gruzach. Są to raczej wąskie drogi, może nie dziurawe jak w Polsce, ale na pewno nie można ich porównać do niemieckich czy francuskich autostrad.  Są takie miejsca w Irlandii, gdzie droga oznaczona jako dwukierunkowa z ledwością mieści jeden większy samochód osobowy. Nie jest to żart. To są takie pozostałości chyba po tym jak Irlandczycy poruszali się końmi. Nie są to oczywiście drogi często uczęszczane.

Kolejna sprawa to zapracowani, spieszący się gdzieś ludzie. Może tak jest gdzie indziej, ale na pewno nie w Irlandii. Tutaj nigdzie nikomu się nie spieszy. Tydzień pracy jest krótszy niż w Polsce o jedną godzinę. W piątek Irlandczycy pracują godzinę krócej i wszyscy, którzy są tutaj ludnością napływową twierdza, że w piątek Irlandczycy muszą mieć czas na przygotowanie się do wizyty w pubie. Polska i Irlandia połączona jest jeszcze jednym. Zarówno Polacy jak i Irlandczycy lubią alkohol. Różnica polega jedynie na tym, że Irlandczycy piją w pubach, a Polacy w domach.