Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Pociąg do absurdu
dodano 09.07.2007
Żeby przekonać się, jak zabawna może być podróż pospolitym pociągiem wcale nie trzeba jechać na koniec świata. Wystarczy odpowiedni moment, w odpowiedniej, polskiej "ciuchci"...
Uwaga! Oparte na faktach!
Podróż po Polsce pociągiem z Miasta A do Miasta B * nie jest ani łatwa, ani tym bardziej przyjemna. Przesiadki, stres, wciąganie po schodach zazwyczaj nieludzko ciężkiej torby, poszukiwanie peronu, a często do tego dochodzi jeszcze wątpliwa przyjemność długiego oczekiwania na dworcu w Mieście C*. To wszystko to standard. Ale to, co przydarzyło się podczas mojego ostatniego powrotu do domu, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Absurd na absurdzie absurdem pomiata...
TU STACJA MIASTO A
Dworzec w mieście A, to chyba najgorsze miejsce, jakie może odwiedzić podróżny. "Cimno, zimno i do domu daleko", chciałoby się rzec. I właśnie tutaj zaczęła się Absurdalnej Przygody - część I.
Tuż przy kasach, a właściwie nad nimi, wisi ogromny rozkład jazdy pociągów. Tkwiąc w zakręconej kolejce kierowanej przez pomarańczowe taśmy i znaki niemal drogowe starałam się odnaleźć mój pociąg wśród setki innych połączeń. „Miasto A – Miasto B: 11.30”. Hmmm… coś się nie zgadza. Wierząc Internetowi powinien być dziesięć minut wcześniej. Pełna obaw zakupiłam bilet i ruszyłam ku ogromnym płachtom papierowego rozkładu. 11.20 – zgadza się. Lekko zdezorientowana pomyślałam, że została ostatnia deska ratunku – informacja. Kolejka dwa razy dłuższa niż przy kasach skutecznie mnie zniechęciła. I tak byłam dużo wcześniej, więc dziesięć minut właściwie nie sprawiało mi różnicy. Nieświadoma tego, co miało się wydarzyć, dziarskim krokiem ruszyłam na peron.
STOI NA STACJI LOKOMOTYWA…
…albo i nie, jak się okazało. Około 11.15 gdy pociąg już dawno powinien oczekiwać na podróżnych, peron był zupełnie pusty. Nie licząc moich towarzyszy dworcowej niedoli, rzecz jasna. Starając się zachować spokój doczekałam do 11.30. Moje narastające zdenerwowanie uśmierzył uprzejmy głos płynący z głośników: „Pociąg <<***>> z Miasta A do Miasta B jest opóźniony o około dwadzieścia minut…”. I wszystko jasne. Przestępując z nogi na nogę dotrwałam do 11.55, gdy wreszcie ruszyłam w drogę… do kolejnych ciekawych wspomnień.
BILECIKI DO KONTROLI
W tym samym przedziale co ja jechała sympatyczna pani z synem. Chłopak, na oko 13-14 lat, jak za chwilę miałam się dowiedzieć, zapomniał z domu legitymacji. Do przedziału zajrzał konduktor. I wtedy się zaczęło.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW