Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kto smaruje ten jedzie, czyli o tym jak pseudonauka prowadzi do złej polityki
dodano 30.10.2007
Polemika z uproszczonym ujmowaniem porażki wyborczej jako wyniku błędów sztabu kampanii marketingowej. Krytyka pseudonauki skupiającej się na szukaniu złych układów społecznych zamiast propagowania dobrych.
Czytam w Internecie, że poseł Jacek Kurski winą za porażkę PIS w wyborach 2007 obarcza strategów z własnego sztabu wyborczego. Myślę, że to bardzo powierzchowna hipoteza. Oczywiście można jakieś chwyty marketingowe zastosować lepiej lub gorzej, co jakiś – chyba niewielki – wpływ na wynik mieć może, ważniejsze jednak może być zupełnie coś innego, coś co dotyczy całokształtu wizji i praktyki politycznej tego czy innego ugrupowania i co nie jest zapewne mocną stroną tej współczesnej pseudonauki zwanej marketingiem politycznym. Ktoś kto pierwszy wymyślił zupełnie obiektywne i niezaangażowane pojęcie UKŁAD na pewno nie przewidział, że stanie się ono podstawowym pojęciem strategii politycznej stawiającej za cel rozbijanie „układów”.
Tu właśnie upatruję błąd pierworodny tej przegranej strategii, szukającej wszędzie patologicznych układów i zupełnie ignorującej jedną z głównych zasad życia społecznego, a mianowicie ZASADĘ WZAJEMNOŚCI.
Dla zwykłego człowieka, w każdym społeczeństwie, jest oczywiste, że ludzie współpracują ze sobą przez wzajemne powiązania, i że te wzajemne powiązania wzmacniają się poprzez obdarowywanie się różnymi dobrami, zarówno materialnymi jak i emocjonalnymi czy intelektualnymi. Zatem wręczanie prezentów, stwarzanie miłego nastroju, wspieranie duchowe czy materialne, załatwianie korzystnych usytuowań społecznych jest po prostu wzmacnianiem wzajemnie korzystnej więzi między osobami jest owym SMAREM ŻYCIA SPOŁECZNEGO, bez którego społeczeństwo pogrąża się w ANOMII.
Oczywiście istnieją też patologiczne układy jak nadmierny nepotyzm, wielka korupcja, przestępczość zorganizowana itp. Problemem jest odróżnienie patologii od „smaru społecznego”. Tymczasem pseudonauka zwana marketingiem politycznym nie zastanawiała się jak je odróżniać, chyba tylko nastawiała się na skuteczne manipulowanie ludźmi dla bieżących celów i pomijała - nieistotne, jak sądziła, dla bieżącej skuteczności – rozważania filozoficzne.
Myślę, że zwykły człowiek ma więcej mądrości i lepiej odróżnia zdrowy układ od układu patologicznego niż zaprzątnięty swoją obsesją poszukiwania układów pseudonaukowiec! Ilustracją zwykłej mądrości niech będzie scenka jaka rozegrała się w pewnym gabinecie lekarskim. Do doktora przyszła znana mu dobrze pacjentka i zaraz na wstępie zapytała – czy pan doktor przyjmie parę jajeczek? Doktor uśmiechnął się i powiedział- dawniej przyjmowałem ale teraz…, ta korupcja…A kobieta na to - z poważną miną – rozejrzała się po ścianach i suficie gabinetu i powiedziała z cieniem uśmiechu na twarzy: „to i tu nagrywają?” Widzę w tym normalność niedostępną naukowcom zbyt mocno zapatrzonym w swoje teoretyczne konstrukcje. Więc może zamiast zatrzymywać się na poszukiwaniu złych układów - dla zdrowej równowagi społecznej - poszukiwać układów dobrych! I je propagować.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW