Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czego chcemy od Unii?
dodano 06.07.2008
Lech Kaczyński działa wbrew interesom Polski
Im dalej od wywiadu Lecha Kaczyńskiego, w którym to zapowiedział, że nie uczyni gestu podpisu ratyfikującego Traktat Lizboński - tym większa mnie ogarnia wściekłość. Nie podpisze, bo broni interesu Irlandczyków, choć się o to wcale nie prosili, nie podpisze, choć go w bólach wynegocjował, nie zbliży pióra do dokumentu, choć jeszcze kilka tygodni temu, kiedy w Polsce gościł Nicolas Sarkozy, składał na jego ręce podziękowanie za współpracę przy negocjacjach. A Francja właśnie zaczyna swoją prezydenturę i taki cios w plecy dla prezydenta Francji nie zostanie zapomniany.
Jedna z zaprzyjaźnionych osób zapytała mnie, czy wiem, dlaczego bracia Kaczyńscy są tak antyeuropejscy i jednocześnie, proamerykańscy. I przyznam się - nie potrafiłem logicznie na to pytanie odpowiedzieć. Po prostu - nie wiem. I nie rozumiem. Oczywiście - tkwi w tym pewne zauroczenie potęgą USA z jednej strony, a z drugiej strony fobia niemiecka (i rosyjska), na której budowano politykę zagraniczną tak zwanej IV RP, czerpanie wzorców z doktryn okresu międzywojennego - ale to wszystko nie układa się w logiczną całość.
Polacy na Amerykanach przejechali się w ostatnich latach kilkakrotnie, że wspomnę “korzyści” z udziału w wojnie o ropę w Iraku (której nie dostaniemy, jak i intratnych kontraktów na odbudowę kraju), czy nieudanej transakcji wiązanej F -16 z offsetem. Mimo to, ludzie związani z obozem Kaczyńskich, obecnie stacjonujący w Pałacu Namiestnikowskim, dalej usiłują ten kierunek forsować, kosztem naszych interesów z Unią Europejską i NATO. Polityka uległości, “klęcznikowa” wobec USA ma tradycje w Polsce, realizowały ją wszystkie rządy. Zamiast szukać interesów i porozumień, przyjaciół, tu, w Europie - my próbujemy, poprzez tarczę, stać się “amerykańskim, niezatapialnym lotniskowcem”. Wystawiając się na ostrzał (gospodarczy i polityczny) Rosji.
Polityka to nie są sentymenty - to jest biznes. A ten biznes leży nie za wielką wodą, tylko tu, w Europie, w Unii Europejskiej. Akces do niej, 1 maja 2004 roku, otworzył dla Polski szeroko kasę unijną (o czym wiedzą najlepiej ci, którzy najbardziej się bali - rolnicy), uruchomione zostały programy strukturalne, regionalne i pomocowe, otworzył się rynek pracy. To są WYMIERNE WARTOŚCI, które Polska uzyskała. I może tych wartości osiągnąć więcej, jeżeli będzie prowadzić politykę “zaangażowania i przyjaźni” - głównie z krajami dużymi. Polska powinna być członkiem klubu dużych i mocnych - a nie stać na czele słabszych i mniejszych, jak by tego chciał Lech Kaczyński. Lech Kaczyński wypowiedział swoją opinię w najgorszym momencie, nie wykorzystał szansy “milczenia”. Jest oczywiste, że nie była to jego inicjatywa, lecz pomysł podsunięty mu przez brata. Kaczyński mógł poczekać, i tak nikt go nie naciskał, porozumienie polityczne uzależniało jego podpis od tego, czy i w jakim kształcie zostanie uchwalona ustawa kompetencyjna, dotycząca zmian w traktacie. Ale tu idzie o prestiż, oraz o punkty sondażowe partii brata, a to się tylko liczy. Im większe zamieszanie, im większe problemy rządu Donalda Tuska - tym lepiej dla Jarosława i jego formacji. Takie postępowanie może się źle skończyć.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW