Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Traktat reformujący- przyjąć, czy nie?
dodano 28.03.2008
Zanim przejdziemy do meritum artykułu, należałoby wytłumaczyć czym właściwie jest Traktat Lizboński, o którego ratyfikację spierają się od kilku tygodni wszystkie partie polityczne i jej członkowie.
Otóż jest to swoista umowa, której celem ma być reformacja praw, obowiązujących w Unii Europejskiej. Traktat ma na celu połączenie wszystkich członków UE „konstytucją” tej organizacji. Dokument ten zostanie jednak wprowadzony w życie tylko wówczas, gdy wszystkie państwa członkowskie wyrażą na to zgodę. Jeśli tak by się stało, to rzeczywiście (zgodnie z wolą wielu polityków) moglibyśmy nazywać nasz kraj „województwem UE”, bowiem, jak już pisałem wcześniej, dzięki dokumentowi UE stanie się jeszcze bardziej zjednoczoną organizacją. Sam traktat powstał już dawno, ale oficjalnie został on podpisany przez wszystkie strony 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie (stąd nazwa traktatu), a opublikowany w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej 17 grudnia. Teraz zamierzam krótko omówić treść traktatu. Pierwszy jego punkt mówi o tym, że Europa ma się stać bardziej przejrzysta i demokratyczna. Jak pisze administrator strony www.europa.eu: „wzmocni się rola Parlamentu Europejskiego i parlamentów krajowych, obywatele będą mieli większą możliwość uczestnictwa w procesie decyzyjnym, a podział zadań między władzami europejskimi i krajowymi zostanie wyraźniej określony.” Tu nachodzi mnie pewien niepokój, gdyż według mnie każde państwo (również należące do UE) powinno być absolutnie suwerenne, a żadne organizacje nie powinny mieszać się w jego problemy. Członkowie Rady będą wybierani zapewne poprzez głosowanie, a jako, że Polska do największych państw Europy nie należy, to i nie będziemy mieć zbyt wiele do powiedzenia w tej instytucji. Kolejny punkt traktatu to: „Unia będzie działać skuteczniej: metody pracy i zasady głosowania zostaną uproszczone, a instytucje UE liczącej 27 państw – usprawnione i zmodernizowane. Zwiększą się także możliwości działania w dziedzinach o istotnym znaczeniu dla dzisiejszej Unii.” Obawiam się jednak, że prze to rzekome uproszczenie zasad głosowania w Parlamencie Europejskim może się zrobić bałagan(na miarę polskiego Sejmu). Dalej autor pisze: „Europa praw i wartości, wolności, solidarności i bezpieczeństwa: traktat promuje wartości UE, włącza Kartę Praw Podstawowych do prawa pierwotnego, przewiduje nowe mechanizmy solidarności i zapewnia lepszą ochronę obywateli europejskich.” Ten punkt akurat popieram. W końcu głównym założeniem UE jest nie tylko emigracja zarobkowa Polaków na Wyspy, ale również zapewnienie im bezpieczeństwa. Przyznam szczerze, że gdy przeczytałem ten punkt, to zacząłem się nieco obawiać tego, że po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego Unia Europejska stanie się zamkniętą instytucją, która odsuwa się od innych państw i innych tego typu instytucji. Na szczęście autor tektsu uspokoił mnie streszczając czwarty punkt traktatu. „Zwiększy się znaczenie Europy na arenie międzynarodowej dzięki połączeniu instrumentów europejskiej polityki zewnętrznej, zarówno w zakresie opracowywania, jak i realizacji polityki. Traktat lizboński pozwoli Europie zajmować przejrzyste stanowisko w kontaktach z partnerami na całym świecie oraz zapewni wykorzystanie potencjału gospodarczego, humanitarnego, politycznego i dyplomatycznego Unii dla promowania jej interesów i wartości na całym świecie przy jednoczesnym poszanowaniu interesów poszczególnych państw członkowskich w zakresie spraw zagranicznych.” Tak więc po przeczytaniu wszystkich punktów zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście Traktat Lizboński jest nam potrzebny. I jeśli tak, to w jakiej formie- Platforma nie chce go zmieniać, zaś PiS (z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele) usilnie próbuje nam udowodnić, że traktat jest zły i zaszkodzi nam wszystkim. Można ten problem rozpatrywać od strony Polaka egoisty- tak, jak zacząłem to robić na początku artykułu. Chcemy „wyciągać” z Unii jak najwięcej, ale nie chcemy też pozwolić na to, by miała ona jakikolwiek wpływ na naszą politykę wewnętrzną. Możemy jednak spojrzeć na to również ze strony Polaka- Europejczyka. Doskonałym przykładem takowej osoby może być Marek Kondrat, który w komentarzu do „Dziennika” napisał, że on potrzebuje Europy. I pomimo mojego obiektywizmu w sprawie traktatu chyba jednak przychyliłbym się właśnie do opinii aktora, bo wprawdzie Traktat Lizboński nie zapewni nam samych korzyści, ale z pewnością będzie ich więcej niż negatywnych stron tego dokumentu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW