Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zmiany. Jak odstawić niemal półtoraroczne dziecko od piersi?
dodano 08.07.2008
O tym jak trudno przeciąć pępowinę. Dla matek karmiących. Wyłącznie! Proszę posłuchać i nie skarżyć, że nie ostrzegałam.
Jak odstawić niemal półtoraroczne dziecko od piersi?
Jak przekonać malca, że mleko z butelki jest OK? Jak poprosić by przestał budzić się w nocy? Jak to zrobić, kiedy wcześniejsze próby podania butelki kończyły się fiaskiem, a w zamian za odmowę piersi w nocy, jeszcze kilka miesięcy temu, mieliśmy koncert Wrzeszczącego Faceta, całą noc i w dodatku za darmo.
Długo w sobie nosiłam chęć i niechęć do zrezygnowania z naturalnego karmienia, bo
- Jaś ma już 15 miesięcy, duży jest to sobie chłopak bez cycka poradzi;
- w nocy karmi się 4 do 5 razy a i w dzień 2 do 4;
- mam podkrążone oczy od ponad roku, ani razu nie przespałam całej nocy;
Ale też NIE, bo:
- Jaś ma skazę białkową i wszelkim preparatom mlekozastępczym mówi NIE (uwielbiam tę nazwę za obrzydliwość, która w niej siedzi, a która cudnie odzwierciedla paskudność tego produktu paszopodobnego);
- Pomimo trudności tzn. niewyspanie, uwiązanie i pomordowane cycki, lubię moment kiedy spragniony bliskości Jaś, z lubością przysysa się do piersi.
Jak to, na Boga, zrobić?!
Skrajne wyczerpanie ostatnich dni decyduje, że chcemy wdrożyć plan w życie. Ale jaki plan? Przecież żadnego nie mamy. Jak to ma wyglądać? Od razu, na głęboką wodę wrzucić maluszka – całą dobę bez cucusia i radź sobie chłopie, jak umiesz? Czy też etapami, krok po kroku, a raczej kropla po kropli, odmawiać synkowi matczynego mleka? Okrucieństwo obu planów jest zbyt duże, myślę. I nie myślę już wcale, co będzie to będzie.
DZIEŃ PIERWSZY. Niedziela.
Wracamy z kilkudniowych wakacji na Żuławach. Trochę umocniona pięknym wnętrzem domu, w którym mieszkaliśmy, paroma muszelkami w kieszeni i wspomnieniem wiatru, który targał Jaśka kaptur na plaży. Dziś Akcja STOP CYCKOM. Nie przemyślana zupełnie. Jedno wiemy na pewno: dosyć nocnego wstawania, dosyć, dosyć, choćby nie wiem co!!! O!!! I koniec i basta. The end. Finito.
Wieczorem, karmię przed snem małego ssaka. Ssak ssie zadowolony, nieświadom brutalu dzisiejszej nocy. Bo w nocy, postanowiłam, ANI mililitra. Niczego. Może wody, myślę, rozbita nad ssakiem.
PO NOCY PIERWSZEJ czyli DZIEŃ DRUGI. Poniedziałek.
Jak to się stało, jak udało? Ani grama łez. Jasiek piskał w nocy, tylko, zaledwie. Smoczek z pieluszką tetrową zdały egzamin na medal. Od 4rtej Jaś nie spał z półtorej godziny. Rano obudziliśmy się o 9tej (!). W nagrodę za dzielność Jaś dostał cycusia. Ssał z czułością niemal. Wynik zadowalający ponad miarę: z 4 do 5 karmień nocnych udało się osiągnąć ZERO. ZERO, czy to nie pięknie brzmi? Trochę piasku pod oczami, pamięć wstawania do postękującego syneczka i tulenia go do snu ale taką daninę za wolność cycków mogę płacić.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW