Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Co odróżnia polityka od bufona?
dodano 23.04.2008
I Dorn i Marcinkiewicz znaleźli się na ławce rezerwowych polityki. Tylko, że jeden potrafi na niej zachować klasę i samodzielność opinii, drugi jest jak lustro, które odbija światło reflektorów i flesze zdjęć.
Jadwiga Staniszkis ma w sobie niezgłębione pokłady wiedzy socjologicznej, które rzadko jednak przekładają się na trafne analizy bieżącej sytuacji politycznej. Doskonały naukowiec rzadko jest dobrym praktykiem, co widać zresztą po działaniach profesorów – ministrów (wyłączam z tego Michała Kleibera – ale to ewenement na skalę nie tylko polską).
Wypowiedzi pani socjolog to, jak ktoś trafnie określił – bardziej głos szamanki socjologii i politologii – a nie analityka. Ale robi to wszystko z klasą i ujmująco – i warto jej dla wartości intelektualnych słuchać. Czasami, podobnie jak Lech Wałęsa, ma zdolność prostego zdefiniowania prawdy, która jest hucpą polityczną. I tak ostatnio właśnie zrobiła. Przy okazji otwarcia Szkoły Liderów Politycznych Kazimierza Marcinkiewicza, oświadczyła, że ten, chociaż jest niezwykle medialny, nie ma wewnętrznej siły potrzebnej liderowi politycznemu, a dalej, że sama medialność nie wystarczy do liderowania. Słowa Staniszkis są oczywiście podyktowane także tym, że Kazimierz Marcinkiewicz nie wyraził się zbyt pochlebnie o inicjatywie „Polska XXI”, Rokity, Ujazdowskiego i Dutkiewicza, której Staniszkis, obok Rafała Matyi jest patronem – ale nie oznacza to, że nie ma ona racji. Sam osobiście uważam Kazia Marcinkiewicza za skrzyżowanie komiwojażera krawatów z kościelnym, a jego styl „nowobogackiego” bankiera staje się minoderyjny i odpychający – ale jeszcze, niestety, kupowany.
Kazio to taki sztuczny twór, stworzony przez doktora Kaczyńskiego – Frankensteina, wyciągnięty z trzeciego rzędu polityków tylko dlatego, aby zrobić na złość Tuskowi i przytrzeć uszu Zbigniewowi Ziobro. Całość jego kariery, rozpoczętej z wysokiego „C”, premierostwa, polegała na „byciu w mediach” i robieniu różnego rodzaju gestów.
Oczywiście – Marcinkiewicz miał jakąś historię (ZchN, praca w rządzie Buzka), ale nie były to podstawy do stworzenia z niego od razu konserwatywnego męża stanu. Znamy te jego wszystkie peregrynacje, nieudane kandydowanie na fotel prezydenta Warszawy, szukanie pracy i wieczne „powroty z emigracji”, kokietowanie i próby zaistnienia na scenie politycznej.
Niestety – Marcinkiewicz nie może zaistnieć, bo w PiS się spalił, w PO – nie ma dla niego miejsca, bo jak nie ma miejsca na Rokity, a Gowin też raczej na obrzeżach partii – to tym bardziej nie będzie przytuliska dla Kazimierza. Marcinkiewicz ostatnio już nie jest tak koncyliacyjny, jak kiedyś – i próbuje wyostrzyć swoje opinie. Zaatakował ostatnio frontalnie Prawo i Sprawiedliwość, zarzucając tej partii zbyt ścisłe relacje z Radiem Maryja, uleganie wpływom tej stacji, co doprowadziło go do konstatacji, partia ma oblicze LPR.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW