Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy pasażerowie PKP to „osoby”, „rzeczy” czy też „zwierzęta”?
dodano 07.06.2008
W niedzielę, 25 maja zostałem skazany na podróż przepełnionym jak za czasów Gierka pociągiem pośpiesznym relacji Przemyśl – Zielona Góra. Wsiadłem do niego na stacji Tarnów o godzinie 13:54 z dwójką dzieci.
Jako że pociąg pękał w szwach, ucieszyłem się na widok zupełnie pustego przedziału. Okazało się jednak, że zajmuje go konduktor, legitymujący się numerem służbowym 22015.
Konduktor oświadczył, iż przepisy PKP pozwalają mu na zajęcie całego 8-ososobowego przedziału nawet wtedy, gdy na korytarzu pociągu tratują się nawzajem pasażerowie. Na nic się zdały moje argumenty, że podróżuję z dwójką małych dzieci, a przedziały dla „matki z dzieckiem” są zajęte. Nawiasem mówiąc, znając absurdalny charakter przepisów PKP, nie wiem czy by mnie tam wpuszczono, gdyż byłem „ojcem z dzieckiem”, a nie matką.
Konduktor nie ustąpił, rozpierał się sam w przedziale aż do Krakowa. Po powrocie z urlopu starałem się ustalić, na jakiej podstawie prawnej, konduktor numer 22015, kazał mi stać z dwójką dzieci w zatłoczonym korytarzu.
6 czerwca wykonałem pierwszy telefon do Prezesa Zarządu i Dyrektora Generalnego PKP, Andrzeja Wacha (nr tel. 022-4741 405). Tam odesłano mnie do rzecznika prasowego Michała Wrzoska. W sekretariacie rzecznika stwierdzono, że to nie ich „działka” i odesłano mnie do Prezesa Przewozów Regionalnych. W jego sekretariacie panienka, która nie chciała mi podać swego nazwiska, odesłała mnie pod numer 022-4732 904 wewnętrzny 101 lub 102. Żaden z tych numerów jednak się nie zgłaszał. Sekretariat rzecznika prasowego skierował mnie ponownie do panienki, która bała się podać swego nazwiska.
Ona z kolei poleciła mi zadzwonić do tajemniczego „Biura Zarządzania Drużynami Pociągowymi”, a gdy się okazało, że to właśnie biuro nie podnosi słuchawki, panienka zaproponowała, abym podał swój numer i ktoś do mnie zadzwoni. Po moich jałowych 9 telefonach faktycznie zadzwonił do mnie Piotr Gosztomski, naczelnik w/w tajemniczego biura i oświadczył, że przepis, który pozwolił konduktorowi na trzymanie mnie i moich dzieci w zatłoczonym korytarzu pociągu, to „Regulamin przewozu osób, rzeczy i zwierząt”.
Zadałem sobie trud przeczytania tego dzieła i nie znalazłem tam żadnego zapisu dotyczącego blokowania całego przedziału przez konduktora. Wówczas wspomniany naczelnik przeprosił mnie i poinformował, że faktycznie w regulaminie nic takiego nie znajdę, gdyż stosowny przepis znajduje się w tajemniczej „INSTRUKCJI PR 1”, której nigdzie nie znajdę, a która pochodzi jeszcze z czasów….PRL-u!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
KOMENTARZE
|
brak słów. gdybym miał starsze nieco dzieci to siłą wlazłbym do tego przedziału i usiadł i patrzył co ten kolo zrobi. mam chody w pkp, dowiem sie który to konduktor bez problemu
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW