Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Samorządowy dura-lex
dodano 06.02.2007
Za sprawą naszych czołowych polityków starożytni prawnicy rzymscy mogą kraśnieć, choć może niekoniecznie z dumy. Furorę robi jedna z ich licznych paremii – Dura lex, sed lex. Twarde prawo, ale prawo.
A wszystko przez niewinne – pozornie, jak się okazuje – gapiostwo samorządowców. Niedochowanie terminów złożenia oświadczeń majątkowych, spóźnienie się choćby o jeden dzień, urosło do rangi tragedii narodowej. Stało się zagrożeniem dla podstaw demokracji i prawnego systemu państwa.
Przekroczenie prawa, zagrożone sankcją utraty mandatu z tego tytułu, z punktu widzenia legalizmu wydaje się być naturalną konsekwencją. Szczególnie, gdy zewsząd daje się słyszeć argumenty, że wszyscy wobec prawa są równi i wszyscy muszą ponosić takie same konsekwencje w przypadku jego łamania.
Nikt chyba jednak nie ma wątpliwości, że podłożem tego konfliktu jest jeden konkretny przypadek. Cała reszta to didaskalia wykorzystywane jako pretekst, by wywołać wrażenie, iż wojna o prezydenturę w stolicy, to walka o zasady i poszanowanie prawa w ogóle. Przez wszystkich. Zwłaszcza przez osoby publiczne, w szczególności przez funkcjonariuszy publicznych.
Cynizm, jasełka czy wrodzone zamiłowanie posłów wszelkiej maści do awanturnictwa?
Nie ulega wątpliwości, że prawo zostało złamane. Ale źródłem tych kłopotów jest uchwalenie takiego prawa. Wniesiona przez jednego z posłów poprawka, której konsekwencje teraz odczuwamy wszyscy, nie została jednak wprowadzona indywidualnym działaniem jednej osoby. Konstrukcja przepisu daje wprawdzie obraz poziomu wiedzy i kwalifikacji autora, ale uchwalony ten potworek został przez cały ówczesny parlament i cały obecny nic z nim nie zrobił. Wszyscy mają w tym zamieszaniu swój udział. Łącznie z wybitnymi specjalistami od samorządów.
Rzymianie powiadali: twarde prawo, ale prawo. Nic nie wspominali o prawie głupim i możliwości jego omijania, gdy takim się okazuje w praktyce. Prawo nawet głupie, jeśli już zostało uchwalone i wprowadzone do obrotu prawnego, obowiązuje do chwili jego wycofania. Inną sprawą jest sposób stosowania takiego prawa. Ale twierdzenie, że z powodu absurdalności regulacji można jej nie stosować, trąci anarchią.
Mamy okazję w tych zawirowaniach poznawać wiele oryginalnych pomysłów i sposobów interpretacyjnych. Prof. Michał Kulesza, na przykład, przywoływał adekwatne – jego zdaniem - porównanie. Mianowicie porównał spóźnienie ze złożeniem oświadczenia przez Hannę Gronkiewicz-Waltz z podobnym, potencjalnym spóźnieniem lokatora w opłacie czynszu. Dowodził ze śmiertelną powagą, że przecież za dwa dni spóźnienia z opłatą czynszu nikt lokatora nie eksmituje z mieszkania. Dlaczego więc spóźnione o dzień złożenie oświadczenia miałoby skutkować pozbawieniem mandatu?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW