Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
PRAWA ZWIERZĄT w POLSCE - już nie wierzę !
dodano 29.09.2010
w roku 2004 ewenementem i wzorem dla wielu było przedstawienie Prokuraturze zaświadczenia z sekcji zwłok świadczącego o otruciu kota - po latach już wiadomo, że na niewiele się to zdało.
Długo się zastanawiałem czy opisać ową sprawę czy też nie. Bałem się ludzkiej nagonki. Byłem bowiem świadkiem w tej sprawie, a zawiść ludzka jest dalekosiężna. Opowiem w skrócie historię starszego człowieka, który w sposób "rozsądny" opiekował się bezdomnymi zwierzętami w dzielnicy Chylonia w Gdyni. Leczył je za swój koszt, dbał o antykoncepcję ect. Ech... szkoda więcej się rozpisywać bo to dość bolesne. Był i już Go nie ma bo umarł! Jednak zanim "odszedł" to... i teraz to właśnie opiszę. Doznał On wielu szykan, gróźb... od co poniektórych sąsiadów z bloku w którym mieszkał. Nadchodziło wiele do nich pism różnych organizacji, interwencji ect. - bez skutku, aż otruto kotkę, którą się opiekował. Widziałem jak pomimo weterynaryjnej pomocy konała, cała we krwi... i jej ostatnie miauknięcie na pożegnanie w Jego kierunku. Okrutna śmierć! Przerażający widok. Z mojej inicjatywy zostały zwłoki tego kota poddane sekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii - Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Gdańsku. Wielkie podziękowania! W sprawozdaniu z badań z 21go stycznia 2004 roku czytamy "pochodne kumaryny - składniki popularnych środków gryzoniobójczych". Prokuratura Rejonowa w Gdyni przyjęła sprawę co już samo w sobie było sukcesem. Postępowanie prowadziła Sekcja Dochodzeniowo Śledcza Komisariatu Policji Gdynia Chylonia, a nadzorowała właśnie Prokuratura Rejonowa w Gdyni. Sprawa dot. dochodzenia o przestępstwo określone w art. 35 Ust.1 Ustawy o ochronie zwierząt z dnia 21. 08. 1997r. W stosownym piśmie zapisano, że o wynikach dochodzenia "pokrzywdzony" zostanie poinformowany. Wszak w przypadku umorzenia sprawy miał prawo do przekazania sprawy sądowi - o czym został pouczony. I tak.... leciały lata całe... aż będąc nieuleczalnie chory wystąpił w roku 2010 z pisemnym zapytaniem o to co się dzieje ze sprawą. Oto odpowiedź z Prokuratury Rejonowej w Gdyni z dn. 7.04.2010r. cyt. " przedmiotowa sprawa umorzona została wobec braku znamion czynu zabronionego. Akta sprawy zaginęły. Długotrwałe ich poszukiwania w pomieszczeniach tut. Prokuratury nie przyniosły pożądanych rezultatów. W związku z powyższym nie jest znana przyczyna, dla której nie została Panu doręczona decyzja o umorzeniu postępowania". Pytam: jakie długotrwałe poszukiwania? Skoro zapytanie zostało wysłane 1 marca 2010r! Jednak to nie koniec! 27. 04. 2010r. napłynęło wezwanie z Prokuratury w Gdyni do Niego, że ma stawić się jako świadek, a 04. 06. 2010. kolejne z Prokuratury w Pucku! Dokładnie informujące o surowych konsekwencjach nie stawienia się. Nie jestem prawnikiem więc mniemam, że wszystko to miało na celu odtworzenie akt, gdyż po moim stawieniu się w miejscowości Puck i dostarczeniu posiadanej dokumentacji zamiast umierającego człowieka - datę 28 maja nosi zawiadomienie o wydaniu postanowienia o odtworzeniu akt z gdyńskiej prokuratury cyt. "uznała zaginione akta sprawy (...) za odtworzone w części" I co dalej pytam? Chyba czasami nie warto pytać po latach o przebieg sprawy bo "pokrzywdzony" wzywany na ponowne przesłuchanie musi na nowo przeżywać dramat i stres... i czuje się niczym winowajca ! Bo tak się czuł zanim umarł krótko potem 12go czerwca. Żałował, że o cokolwiek zapytał. Pomijam fakt, jak mogą ginąć akta... nie chciałem tego opisywać ale chyba muszę być odważny. Mam milczeć? Poddaję to waszej refleksji czytelnicy.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW