Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Z myśli przeszła do czynów
dodano 07.08.2007
Na świecie żyje obecnie około 6 mld ludzi, a wraz z nimi ciągle rosnąca liczba ich marzeń. Setki zrealizowanych, miliony wciąż czekających w kolejce…
Czy zastanawiacie się czasami, czym dla was są marzenia? Tak, tak, to już taki oklepany temat spotykany w co drugiej notce w pamiętniku tętniącej życiem nastolatki, dla której życie ma kolor neonów migających w dyskotece. Czytając to, pewnie wzdychasz nad banalnością tej treści, bo przecież w realnym życiu słowo marzenie często ogranicza się do nieograniczonej ilości zer na koncie. To takie pospolite, a zarazem niewyróżniające się z tłumu - marzyć o pieniądzach.
Choć pieniądze i tak swój wieczny urok mają, to podobno na dłużej szczęścia nie dają.
Mogłabym to ciągnąć w nieskończoność, ale nie o tym mam zamiar dzisiaj opowiedzieć.
Chciałabym przedstawić Wam przykład takiego dążenia do spełnienia marzeń za wszelką cenę. W tej chwili z kilometra widzę „biegnącą” za mną BANALNOŚĆ, o której było już wcześniej. Mimo tego dalej będę kontynuowała. Osobą, która dowiodła, że marzenia to jednak nie taka trudna sprawa, jest moja koleżanka. Ot, taki sobie przykład z „podwórka”.
Imię niewiasty
Kasia
Wiek
17-stu wiosen jeszcze nie świętowała
Cechy charakteru
Spontaniczność w każdym wcieleniu
Wygląd
Burza loków na głowie, a reszta zależna od nastroju
Przynależność do...
Subkultur? Wolna kobieta, niezwiązana z metalami
Zainteresowania
Film, Manga i Anime, wszystkie synonimy kina
Ulubiony tekst
"Muszę Ci coś opowiedzieć..."
Poglądy polityczne
Nie przejawia, chociaż "Roman fajnym człowiekiem jest"
Cóż zrobiła, że to jej poświęcam tą stronę, te 20 minut, część tego dnia (3 sierpnia 2007) i te 40 * 10 mięśni (bo podobno do uniesienia jednego palca trzeba użyć 40 mięśni)? Już wyjaśniam. Dnia 19 lipca o godzinie 15.00 Kasia postanowiła spełnić swoje największe marzenie, którym było i póki co nadal jest "Kolekcjonerskie wydanie Władcy Pierścieni". Nie jest to może pragnienie równoważne z lotem w Kosmos lub uściśnięciem dłoni pewnego znanego nam wszystkim ministra, ale tak samo trudne do zrealizowania. Taki zbiór płytek dvd w ładnym opakowaniu wcześniej zwanym przeze mnie kolekcjonerskim wydaniem w Empiku śmiało nabyć można za 500 zł. Ktoś powie teraz "No to niech sobie dziewczyna uzbiera i kupi", ale właśnie na tym polega niezwykłość całego wydarzenia, że postanowiła je nabyć w nieco bardziej skomplikowany sposób. Nie, nie ukradła. Spokojnie, w końcu to porządna dziewczyna jest. Postanowiła napisać list do samego Orlando Blooma (tego blond Legolasa). Męczarnie na lekcjach angielskiego jednak nie są całkiem bezsensowne. Z mysli przeszła do czynów, więc ruszyła do jednego z kiosków w poszukiwaniu gazet w stylu "Bravo", bo tam podobno umieszczają adresy tego typu gwiazdorów. I wtedy dopiero, mówiąc potocznie, "oczy wyszły nam z orbit", gdy już w pierwszej wziętej do ręki gazecie na stronie nr 23 był adres i sylwetka tegoż gościa. Uff, to dodało jej skrzydeł. Dwa dni później ze starannie zapakowaną kopertą zjawiłyśmy się na poczcie. W swoim liście Kasiunia przedstawiła bardzo krótko swoje położenie geograficzne i parę informacji o sobie, po czym przeszła do konkretów tzn. poprosiła swojego Idola o "Kolekcjonerskie wydanie Trylogii". Ciekawe, jak dalej potoczą się losy tego listu. Podobno ten aktor znany jest ze swojej spontaniczności. Jednej z fanek w odpowiedzi na list wysłał bilet lotniczy, żeby mogła go odwiedzić. Aaa, zapomniałabym dodać fakt, że całe to wydarzenie jak zwykle nakręciłam i mam na mojej mini dvd płytce. Heh, takie moje hobby.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW