Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Przejazd przez Kazachstan
dodano 15.10.2007
Reprezentacja Polski zaczyna przekształcać się z ropuchy w piękną królewnę europejskiego futbolu i chodź może ciężko w to uwierzyć, jesteśmy świadkami kształtowania się drużyny grającej według zachodnich standardów.
Drużyna "Don Leo", bo tak ośmielę się nazywać Holendra, którego myśl taktyczna prowadzi nas do finałów Euro 2008, jest czymś z księżyca w porównaniu z siermiężnymi drużynami prowadzonymi przez ludzi jak Paweł Janas, Jerzy Engel, Antoni Piechniczek (lata 90-te) i kilku pozostałych. Oczywiście, wielu podniesie larum, że tak oto męczyliśmy się z Kazachami i zagraliśmy tylko jedna połowę. Zgoda, nie było to najlepsze co nasi potrafią, ale tak właśnie wygrywa się mecze i zdobywa punkty. Chodzi o wynik i awans.
W pierwsze j połowie widoczny był brak ofensywnego piłkarz w środku pola, bo z pewnością ani Dudka ani Lewandowski wirtuozami w ofensywie nie są, dopiero pod koniec pierwszych 45 minut Jacek Krzynówek przeszedł do środka i zaczął w pojedynkę napierać na Kazachów i stwarzać zagrożenie. Gra taka potrzeba była od pierwszych minut. Jednak Beenhakker nie jest osobą, która marnuje limit 3 zmian i już dwie pierwsze natychmiastowe zamiany na początku drugiej połowy przyniosły efekt, o który się aż prosiło po pierwszych 45 minutach gry. Maciej Żurawski w środku pola zaczął rozprowadzać piłkę i porządkować grę. Błysk Ebiego Smolarka załatwił mało wymagającego rywala w jedyne 9 minut.
Wielu komentatorów, których raczej określiłbym "maruderami", zwracają uwagę na składną akcje Kazachów, dającą im bramkę i strach, jaki to niby napędzili oni naszym piłkarzom, jednak bramka była to bardziej naszą pomocą niż ich inicjatywa. Przyjezdni to drużyna z bardzo niskiej półki, którą niestety tak właśnie należy traktować. Nie wypada inaczej podsumować meczu, jak zacytować słynne motto byłego trenera reprezentacji Janusza Wójcika mówiące "ogoliliśmy frajerów". Polska reprezentacja wchodzi w nową erę i robi ogromny krok w przód.
Zmieńmy tylko sposób myślenia i zacznijmy doceniać to, co mamy. Nie wynika to oczywiście jedynie z środowiska piłkarskiego ale z niestety naszej narodowej mentalności. Na drużyny tego typu musimy zacząć patrzyć, jak na małą przeszkodę, a nie jak na przybyszów mogących sprawić niespodziankę, bo niespodzianek typu męczenie się z San Marino za czasów Piechniczka i tego typu wpadek trener Beenhakker nam na pewno fundował nie będzie.
Człowiek ten w trakcie niedługiego czasu robi rewolucje i stara zmienić się nasz system myślenia i wprowadzić filozofię sukcesu, której tak strasznie brakuje w polskim futbolu. Miejmy nadzieje, że zarazi on tym powiewem zachodu jak największą część naszego futbolu. Długo można by się rozpływać w pochwałach i studiach nad słynnym Holendrem, jednak trzeba stwierdzić, że mecz z Kazachstanem to mały krok, który zapisze się w historii dopiero wielkimi zgłoskami w momencie, gdy awansujemy do Euro 2008.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW