Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Studenciaki" - odsłona 1
dodano 10.12.2007
Życie przeciętnych studentów, zaczynających swoją nową drogę życia:-)
Poranek. Dnia siódmego grudnia dwa tysiące siódmego roku....
Dźwięk budzika, znana nam już melodia „Jezu, to znowu się stało! Zakochałem się..”. Oznacza to, że za chwilę Dagmara wstanie, a dokładniej opuści swoje legowisko. Podniosłam się ostatkiem sił zerkając na chodzącą po pokoju moją współlokatorkę. Uznałam, że dziś nic mnie nie powstrzyma przed długim snem, jakże się myliłam…Skrzypiące szafki, odgłosy prysznica w łazience oraz hałas za oknem. Wszystko to sprawiło, że postanowiłam nie marnować dnia i przygotować się do dzisiejszych zajęć. Można powiedzieć, że mój zapał okazał się słomiany, gdyż dzisiaj czekało nas tylko szkolenie BHP
Po porannej toalecie i sprzątaniu kuchni (puszki i szklanki oraz miska po chipsach) zabrałam się do śniadania. Otóż tu spotkało mnie kolejne rozczarowanie tego dnia…lodówka prawie pełna, a jak wiemy „prawie robi wielką różnicę”. Piotrek zostawił nam łaskawie serki topione oraz pół świeżego ogórka. Na szczęście głodnemu Polakowi nie wiele do szczęścia potrzeba, by zaspokoić swoją pierwotną rządze, znaczy się potrzebę głodu. A jak mawia znany profesor „aby realizować potrzeby wyższego rzędu należy zaspokoić te niższego stopnia”.(Podstawy Jakości Życia i Zrównoważonego Rozwoju) No to skusiłam się na kanapeczkę, herbatkę, a później hej na szkolenie. No i wybrałam się z Piotrkiem na uczelnie. Dagmara była już tam od samego rana, nieszczęśnica dzisiaj miała na 8 rano, i w dodatku szkolenie na późniejszą godzinę.
Uczelnia. Godzina 11:30 – „czas wykładu”
Szkolenie BHP…hmm…można powiedzieć, że jest to dość …Nudne??. Ale czas spędzony na oglądaniu drastycznego filmu o obciętym palcu Józka to dość efektywnie zmarnowany czas, ale kto wie, może kiedyś mi się to przyda. Tak czy inaczej na zawsze zapamiętam skład apteczki: coś na opatrunek, woda utleniona, podpaski, parasol na wypadek deszczu i jogurt jogobella z żywą florą bakteryjną „elkasej” .
Wieczór. Godzina 19:56. – „czas relaksu”
Studentus leniwus pospolitus wylegiwus się na kanapos i pisas to teraz. To typowy objaw zmęczenia tygodniem. Ja ( czyt. Kamila) zostałam na sobotę i niedzielę z Dagmarą, a Piotras wyemigrował na Hause. Tak więc lenimy się na całego po pysznym burżuazyjnym obiadku w restauracji (jak powiedział Struś). Żyć, nie umierać i przeżyć semestr….
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW