Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Śmierć polskich żołnierzy: bezcenne?
dodano 21.12.2007
"Rzeczpospolita" namawia do pomocy rodzinom żołnierzy ofiar misji w Iraku i Afganistanie. Czy jednak dziennik nie wykorzystuje w ten sposób po prostu nośnego społecznie tematu do autopromocji?
"Rzeczpospolita" z 18. grudnia 2007 r. namawia do pomocy rodzinom żołnierzy ofiar misji w Iraku i Afganistanie. Na ten szczytny cel hojni czytelnicy przeznaczą po złotówce od każdego egzemplarza gazety, tak więc uzbiera się tego ponad 100 tysięcy złotych. Zanim jednak pobiegniesz do kiosku i do nich dołączysz, powodowany jakże słuszną ideą pomocy bliźniemu, zastanów się głębiej nad sensem takiej akcji. Wspomniane rodziny na pewno spotkała straszna tragedia i każdy im z tego powodu współczuje. Ja współczuję im także dlatego, że śmierć ich bliskich wykorzystuje się medialnie i marketingowo.
Nie wolno zapominać, że to nie nasz kraj napadnięto, ale to my zostaliśmy wyzwolicielami/agresorami (niepotrzebne skreślić) na własną prośbę. Od dawna przekazywano nam też informacje, że nikt naszych żołnierzy nie zmusza do wyjazdu na te misje (mowa o Iraku i Afganistanie), ale zgłaszają się oni do niej dobrowolnie. Pobudki takich decyzji bywają różne, ale w wywiadach z żołnierzami nie raz mogliśmy usłyszeć, że nie chodzi im tylko o ratowanie pokoju, ale też o wyższy żołd. Każdy czytelnik "Rzeczpospolitej" płaci codziennie ten żołd tysiącom naszych żołnierzy. Z naszych podatków rodziny ofiar otrzymują też renty, które wypłacane będą zapewne jeszcze przez wiele lat. Jeśli chcesz, możesz teraz dorzucić do tego złotówkę z gazety.
Dlaczego jednak "Rzeczpospolita" nie zaproponowała również pomocy afgańskim rodzinom ofiar masakry ludności cywilnej w Afganistanie, o którą są podejrzewani nasi żołnierze? Czy te rodziny cierpią mniej? A może otrzymają odszkodowania i renty z naszych podatków? Nie, one po prostu nie czytają polskich gazet... Pozwoliłem sobie na celową złośliwość, gdyż nie podoba mi się jak "Rzeczpospolita" wykorzystuje tragedię wojny i manipuluje nie tylko swoimi czytelnikami, ale całą opinią publiczną. Moje wątpliwości budzi też sam sposób przeprowadzenia całej akcji.
Od kilku dni mogliśmy w telewizji oglądać spot, w którym odczytywane są w tempie karabinu maszynowego sylaby układające się ostatecznie w słowo „tata”. Spot był bardzo sugestywny, któż bowiem nie pochyli się nad losem małych dzieci, których ojców zabito na wojnie. Wzruszające... i perfidne. Trudno też uwierzyć, by sam termin akcji był przypadkowy. W te dni, przygotowując się do najbardziej rodzinnych w polskiej tradycji Świąt, jesteśmy hojniejsi, bardziej skorzy do współczucia i zainteresowani losem innych. Cynik powiedziałby, że aż szkoda, iż żaden kolejny polski żołnierz akurat teraz nie zginął - ależ dałby tym wsparcie marketingowe!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW