Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Internetowy ekshibicjonizm
dodano 19.04.2008
Nie jest to zjawisko nowe,aczkolwiek wraz z pojawieniem się portalu nasza-klasa zatacza krąg szerszy, niż kiedykolwiek przedtem. Oczywiście za granicą taki trend można obserwować już od jakiegoś czasu, ale w kraju nadwiślańskim dopiero niedawno.
Oglądając na youtube nagranie z „Rozmowy w Toku” z szesnastoletnią Sylwią, a później odwiedzając jej profil na naszej-klasie coś we mnie pękło. Zacząłem się zastanawiać, czy ludzie korzystający z tego typu serwisów, chociaż przez chwilę zastanowili się dla kogo się lansują i co to może przynieść? Dziesiątki zdjęć w internetowych galeriach na kilku nieraz portalach społecznościowych (fotka.pl, nasza-klasa.pl, grono.net, epuls.pl, myspace.com – niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać), wylewanie swoich żali na blogach i filmiki na youtube o tematyce wszelakiej, niejednokrotnie powodujące jedynie zażenowanie wśród oglądających. Bezowocne, wielogodzinne przepychanki na różnorakich forach internetowych. Wyścigi na liczbę znajomych, czy w końcu najgrubszego kalibru groźby aka „usunę cię ze znajomych na gronie!”, tudzież „zablokuję cię na gadu!” powodują szczęk zębów i problemy natury psychicznej u obiektów tychże gróźb, co wyrażają z resztą najczęściej słowami w guście „proshę niee!”. Tak właśnie wygląda życie już nie tylko wybranych nastolatków.
Przyznam się szczerze i bez bicia, że również wpadłem w pułapkę portali społecznościowych, for dyskusyjnych i stałem się posiadaczem kont na kilku z nich. Jednak zawsze zwracałem uwagę na to co, gdzie i do kogo piszę, oraz kto i kiedy może to przeczytać. Ukrywam większość informacji o sobie, niektórych w ogóle nie podaję, a moja galeria – nad czym niezmiernie boleję – nie jest wypełniona dziesiątkami zdjęć „z ręki” robionymi w pięknej, łazienkowej scenerii. Dzięki tym serwisom utrzymuję kontakt z ludźmi, których na prawdę znam i dyskutuję na wewnętrznych forach, o tematach, których czasem próżno szukać gdzie indziej. Na blogu, który prowadzę umieszczam teksty takie jak ten, nie zaś pisane polskawym językiem wywody o braku miłości, misia przytulanki czy nowego telefonu komórkowego, ewentualnie o nowych alusach w moim golfie.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Naszło mnie kiedyś, żeby w jedynej słusznej wyszukiwarce internetowej wpisać swoje imię i nazwisko. Wyników nie było zbyt wiele, bo zawsze dbałem o to, by moje dane nie pałętały się byle gdzie. Jednak szperając za nazwiskami znajomych niejednokrotnie udawało mi się znaleźć numer telefonu, komunikatora czy adres. Przypadkiem znalazłem filmik z koleżanką tańczącą przed kamerą do hitu godnego wiejskiej dyskoteki. Dlaczego na własne życzenie pozbywamy się prywatności, jeżeli nawet i bez tego nasze dane znajdują się w miejscach o których nawet nam się nie śniło? Niedawno moim oczom ukazał się mój tekst, na portalu, na którym go nie umieszczałem – ot jakiś archiwizator internetowych blogów. Żywy przykład na to, że usunięcie wpisu z bloga czy z serwisu internetowego nie daje nam pewności, że informacje zniknęły, bo oprócz tego typu archwizatorów, również google umożliwia obejrzenie kopii strony. Nieopacznie wpisany adres e-mail może spowodować zasypanie nas spamem wszelakim i wzrost liczby znajomych, którzy będą chcieli powiększyć naszego penisa, albo sprzedać nam cudowny środek odchudzający. Umieszczenie filmiku z imprezy na youtube może się okazać towarzyskim harakiri. Takie wpisy można znaleźć po kilku(nastu) nawet latach.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW