Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Uwaga na czytniki kart kredytowych w sklepach! Nie daj się okraść!
dodano 09.07.2008
Płacenie kartą płatniczą jest znacznie bezpieczniejsze niż kartą kredytową. Dlaczego? Bo przez brak wyobraźni firm produkujących czytniki do kart kredytowych jesteśmy zmuszeni ogłosić tłumowi jaki mamy PIN do karty!
Uwaga na czytniki kart kredytowych w sklepach! Nie daj się okraść!
Każdy z nas, no może każdy, płaci za swoje zakupy kartami płatniczymi. Nie ma nic w tym dziwnego, sam tak robię. Ma to bardzo dużo plusów i prawie żadnych minusów, ale tylko pozornie. Płatność kartą w sklepach i hipermarketach to standard, podpisujesz się i idziesz dalej. Żadna filozofia, nikt nie zna Twojego PIN-u, więc prawdopodobnie nie okradnie cię za rogiem sklepu dla karty.
Coraz więcej obywateli posiada już karty kredytowe i tu napotykam za każdym razem na coś, co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Wszyscy mówią o tym, aby jak najlepiej chronić dostęp do konta, kartę kredytową no i oczywiście PIN. Zarówno banki, instytucje finansowe, jak i producenci sprzętu do obsługi kart przypominają o tym, aby patrzeć za plecy czy ktoś nie podpatruje, aby zwracać uwagę na to, czy przy bankomacie nikt nie manipulował, czy nic nie wystaje, czy nie ma kamery. Jest świetnie, dbają o nas jak mogą, edukacja na najwyższym poziomie, ale chcą, abyśmy zostali okradzeni w biały dzień. Wręcz nakłaniają do tego swoim beznadziejnym sprzętem zainstalowanym przy kasach.
Sytuacja, jak co dzień. Stoję w markecie w kolejce do kasy, za mną przynajmniej dwadzieścia osób, przede mną klient już się rozliczył, ale ma sporo do zapakowania, więc jestem obstawiony z dwóch stron. Pani mnie podliczyła, płacę kartą kredytową, kasjerka wkłada kartę do czytnika i prosi o wklepanie PIN-u. I wtedy tętno skacze mi do 200! Dostaje do ręki coś w rodzaju pilota z klawiszami na wierzchu. Żadnej osłonki, żadnej pokrywki, aby nikt z tłumu stojącego za mną, klienta pakującego zakupy przede mną i kasjerka nie mogli zobaczyć, jakie magiczne 4 cyferki dają dostęp do mojego skarbca.
Czysta paranoja! Obłęd w biały dzień! W tym momencie do zastosowania mam jedynie dwie możliwości. Pierwsza. Ostrym i stanowcze spojrzenie na całą kolejkę tak, aby wszyscy pochowali głowy w fugi między płytkami na podłodze i dali mi te magiczne dwie sekundy na wbicie PIN-u. Druga to schować ten wynalazek na kablu do kurtki i w ukryciu wpisać kod, aby nikt nie widział. Kłopot w tym, że ani jedna ani druga sztuczka nie działa. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wlepia wzrok w panel - to po pierwsze, a po drugie nie zawsze mam na sobie kurtkę, ale chyba zacznę na zakupy chodzić w specjalnym kombinezonie.
Po dokonaniu takiego sabotażu na własny rachunek, pokazując wszystkim, jaki mam PIN do karty, wracam do samochodu niepewnym krokiem, obracając się za siebie czy czasami ktoś mnie nie śledzi, aby odebrać mi kartę. Dopóki ma się tego świadomość jest szansa, że profilaktycznie portfel schowa się głęboko za pazuchę. Wystarczy jednak przyjrzeć się zachowaniu rzeszy klientów płacących karta kredytową i nieświadomych tego, że dziesięć sekund temu oznajmili całemu tłumowi, jaki maja PIN do karty. Niby portfel schowany, ale jak? Jak zwykle, w tylną kieszeń, do reklamówki, do torebki, ale otwartej - jakże często otwartej! Dla kieszonkowca to nie problem. Zanim się zorientują będą mieli kredyt na kilka tysięcy, bez napadu, bez wmontowanych w bankomat kamer, na własne życzenia a raczej na życzenie producentów plastikowych zabawek do wprowadzania PIN-u.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW