Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wstęp do podróży strasznej
dodano 21.05.2008
Marność nad marnościami, w pociągu budki z hot-dogami.
Zawsze chciałem zostać Napoleonem. W swoje taktyczne umiejętności nie wierzyłem, do czasu. Jednym skurwysyńskim zachowaniem rozjuszyłem cały Nowodworem i jego rwetes dało się słyszeć aż tu, w drodze do Zakopanego, w pociągu polskim. Jechałem na wczasy, w wagonie pierwszej klasy, z wagonem marlboro w plecaku (jest całkiem wesoło), z butelką jima beama i z konserwami opatulonymi czarną szarfą, na znak żałoby. Majtki! Kurwa, zdejmuj majtki! – krzyczała przeraźliwie Jerofiejowa. W dupie miałem Jerofiejową i jej odwilż seksualną.
Leżałem na wyrze, zarzucone buty, hen, do góry, a sufit cały w zaciekach strapioną miał minę. Poczułem sympatię do pociągowego sufitu. Zacząłem z nim dyskusję nawiązywać. W przerwach rozmów naszych do przedziału stara rura wchodziła i monotonnie do mnie: „może coś do jedzenia, picia?”. Pode mną Arab siedział. Z imienia był Krystian, ale Arab na niego mówili w rodzinnych stronach.
Arab od rodzaju konia swojego ulubionego, lubego. Nie, nie miał własnego, bida w zakarpackim, no ale lubił te zwierzęta. I se walił na nie. Wychodził do kibla co pół godziny pod pretekstem impotencji zwiększonej, ale Jerofiejowa już mi doniosła, że on na te konie se konia w kiblu wali. I nawet się z tym nie kamuflował zbytnio, jeno „siku, siku, Boże, siku!”. Krystian Lupa „na twarzy miał strupa”. Ano i faktycznie co chwila wpierdol od sąsiadów dostawał, za przemyt dostał od celników, a i potem stary jego się jeszcze dowiedział i w chałupie Krystek zgrozy zaznał. Na szczęście celnicy nasi, to znaczy ukraińscy, byli i tylko go storpedowali. Ale jak! Cały ryj miał posiniaczony. Aż się budka trzęsła, mówiła Jerofiejowa, aż mu żyrandol się na łeb spierdolił, tak rozszabrowali ukraińscy celnicy swego rodaka za szubrawstwa. Jechałem senny, za oknem ciągnęły się ceglane, stare domy, dziw, że nie zawalone. Wołające w moją stronę krowy, jakby rodzinę swą rozpoznały, dużo muczących krów.
Gigantyczne miasta pozostawiłem na uboczu, nie, nie uciekałem od nich, sam w małej wiosce mieszkam, dlatego właśnie, dlatego staram się przy swoich trzymać. Ale nie powiem, że ze mnie taki wieśniak! Nie, nie, oczytany jestem, a co! Światowy, phi! Na wakacje z rodzicami po kraju, po świecie jeżdżę, pocztówki kolekcjonuję, w domu, w pokoju swoim przypinam do tablicy korkowej i wieczorem zawsze gapię się, wspomnienia przywołuję, ludzi poznanych, sytuacje, oj, sytuacje… I do Jerofiejowej, że mój ulubiony pisarz to Bułhakow, jej rodak wielki, że Dostojewski – wrogo do Narodu Polskiego nastawiony, ale lubiany, lubiany. Tak! Nie zabijaj, nie masz prawa, no chyba że jesteś Napoleonem. Ano chciałem być, zostać.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW