Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Problemy współczesnej oświaty
dodano 28.12.2006
To co się dzieje we wspólczesnej szkole ma swoje podłoże w ostatniej reformie oświaty z roku 1991. Według mnie jest to najgorsza z reform od czasów powojennych.
Zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie.
Jan Zamoyski
Dominika Sikora, młoda osoba, jeszcze ucząca się, zabierając głos w sprawie nagród i kar w oświacie, skłoniła mnie do tego, aby również podzielić się swoimi refleksjami. To, co się dzieje we współczesnej szkole, przerasta moje wyobrażenia o roli nauczyciela i jego powinnościach. Cała reforma oświaty, która zaczęła się w roku 1991 zmieniła cały system nauczania i wychowania. Zmieniła między innymi dlatego, że w szkole najważniejszym stał się awans zawodowy nauczyciela. W imię reformy miano zmieniać sposób podawania wiedzy uczniom z biernego przekazywania treści do nauki poszukiwania wiadomości przez samych uczniów. A co zmieniła? Zmieniła tylko to, że uczeń zamiast uczyć się i zdobywać wiedzę, uczy się (przeważnie w dużym procencie) rozwiązywawania testów. Oczywiście trywializuję, bowiem są i szkoły i nauczyciele, którzy chcą i potrafią rzeczywiście uczyć, ale większość wymagań stawianych podczas egzaminów wewnętrznych szkoły, zaczynając już od trzecioteścików w klasach początkowych, po egzaminy kończące kolejne etapy edukacji –po szóstej klasie, po ukończeniu gimnazjum itd. stawia na rozwiązywanie testów. Więc aby wypaść dobrze, uczy się dzieci pod tym kątem, uczy długo i nie zawsze skutecznie. A poza tym wypełnia się papiery konieczne do posiadania kolejnych stopni awansu zawodowego, bo przecież za tym idą dość duże pieniądze, a z tego żaden nauczyciel zrezygnować nie chce. Jest to zrozumiałe, w końcu każdy nauczyciel ma rodzinę, dzieci, a szczególnie mężczyźni czują się odpowiedzialni za odpowiednie zapewnienie bytu materialnego rodzinie, stąd tak ich mało w szkole. Ale gdyby nauczyciel normalnie w miarę lat pracy osiągał kolejne stopnie awansu zawodowego tak z marszu po prostu, nie tworzyłoby to konieczności zbierania dokumentów samych dla siebie. Wiem, o czym piszę, widziałam kilkadziesiąt teczek z dowodami pracy przygotowywanych dla komisji z kolejnych awansów. Wierzcie mi, aby to zdobyć, trzeba wiele wysiłku i zaangażowania w prowadzenie i gromadzenie tych papierów, które można i trzeba by było poświęcić raczej wychowaniu i nauczaniu. W założeniach jest owszem zmuszanie nauczyciela do samokształcenia, prowadzenie zajęć dodatkowych, pisanie programów i ich realizacja itd. Ale w wielu wypadkach jest to tworzone sztucznie. A po osiągnięciu statusu nauczyciela mianowanego czy dyplomowanego, nauczyciel, który nie ma skłonności do podnoszenia swoich kwalifikacji, osiada na laurach i wcale nie jest taki wyjątkowy. Ale to jeden z przyczynków złej sytuacji wychowawczej w szkole.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW