Kobiety to istoty złożone, a więc oczekujące złożonych działań wobec nich. Złożonego myślenia, złożonych czynów. Rzadko jednak dostają to od swoich partnerów. Jeśli facet pisze: "Przesyłam ci piosenkę, która ma ze mną dużo wspólnego..." oznacza to, że raz w życiu był na fajnym koncercie zespołu, który ją wykonuję i powiedzmy, że wiąże się z tym jakaś zabawna historia. Jednakże my płeć piękna w tym miejscu zaczynamy główkowanie: sprawdzamy i dokładnie analizujemy każde słowo tekstu tej piosenki, zastanawiamy się nad linią melodyczną, sprawdzamy życiorys kompozytora, itp. Ale po co? Bo wydaje się nam, że to wszystko ma jakiś ukryty sens, jakiś podtekst. Dlaczego? Bo jesteśmy spragnione czegoś interesującego, czegoś intrygującego i próbujemy same sobie wmawiać, że mężczyźni to złożone, tajemnicze istoty. Niestety jest inaczej. Nie mówię, że mają tak wszyscy, ale na pewno większość. To smutne, ale pozostaje się nam zdać na liczne romanse i kryminały, tak często występujące w światowej literaturze. Bo przecież co 20 facet zna niepisany kodeks. Reszcie się tak tylko wydaje, albo znają ten ich własny, męski kodeks. Czasem zastanawiam się, czy nie dałoby się czegoś z tym zrobić. Nawet raz próbowałam zainspirować faceta, aby stał się bardziej niesamowity. Niestety, to na nic. Oni po prostu nie rozumieją, po co sobie dodatkowo utrudniać życie. Z racjonalnego punktu widzenia- mają racje, ale czy to oznacza, że nie warto próbować znaleźć tego jedynego, który odczyta wszystkie znaki, odnajdzie wszystkie wskazówki? Uważam, że warto, uważam, że warto wierzyć w swoje racje i nie poddawać się. Walczyć. Bo przecież stosunki damsko-męskie to po części walka o przekonania, racje i wartości. I oby kiedyś dzięki naszym staraniom, mężczyźni zrozumieli, po co jest to całe zamieszanie wokół związku.