PZPN powołując trenera kadry narodowej Franciszka Smudę, postawił mu jasne zadanie: jak najlepiej przygotować kadrę Polski do finałów ME 2012. Stąd nasuwa się twierdzenie, iż nowemu trenerowi postawiono poprzeczkę nieco wyżej, gdyż jego poprzednicy musieli „tylko” poprzez grę w eliminacjach wywalczyć awans do Mistrzostw Świata czy Europy. Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej, a jednym z decydujących czynników może być fakt że Polska reprezentacja ostatni meczu o stawkę zagrała 14.10.2009 (mecz eliminacyjny do MŚ w RPA ze Słowacją). Tak więc biorąc pod uwagę fakt, że na mundialu w RPA nie zagramy, „Franz” formę reprezentantów przez prawie 3 lata będzie musiał sprawdzać w meczach towarzyskich.
W tym wypadku ważny z pewnością będzie dobór przeciwników. Jak podaje TOK.FM jeszcze w tym roku Polacy zagrają na pewno z Niemcami, prawdopodobnie z Włochami, a rozmowy prowadzone są również z Hiszpanami, Francuzami oraz Holendrami. Wiadomo, że w meczach towarzyskich nie gra się na 100 %, jednak z drugiej strony uchroni to reprezentantów Polski przed przemęczeniem i zmniejszy ryzyko kontuzji przed najważniejszymi meczami.
Odpowiedni terminarz spotkań pozwoli przygotować formę zawodników tak aby jej najwyższy poziom osiągnąć właśnie na czerwiec 2012 roku. Takie przygotowania można by porównać do ostatnich występów Adama Małysza, który cały sezon „trzymał” formę na Igrzyska w Vancouver. Na razie srebro na ME dla reprezentacji Polski wydaję się dość odległe, ale kto wie? Może wypoczęci Polacy w konfrontacji z resztą drużyn narodowych Starego Kontynentu wystrzelą tak jak „duński dynamit” w 1992r. Wtedy też to Dania w eliminacjach zajęła drugie miejsce w grupie zaraz za Jugosławią. Jednak w ramach sankcji ONZ, UEFA wykluczyła lidera grupy (za prowadzenie działań wojennych w Bośni) a na jej miejsce wskoczyli Duńczycy, którzy powołani z urlopów wywalczyli tytuł mistrza Europy…