Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Tragedia powodzian
dodano 07.06.2010
Każdego dnia oddajemy się prozaicznym czynnościom: pieczemy ciasto, myjemy okna czy oglądamy durny program na mtv.
Przy dobrej pogodzie i nutce kreatywności możemy udać się na basen w celu poprawienia sylwetki tudzież kondycji, które przecież pozostawiają wiele do życzenia. Nie zdajemy sobie często sprawy z tego, co tak naprawdę dzieje się wokół nas. Jasne, wiadomości wieczorne bębnią o kolejnej kraksie samochodowej czy morderstwie psychopatycznego Anglika. Oswoiliśmy się już z tego typu „nowinkami”, które nie mają większego wpływu na naszą codzienność. Jednakże od pewnego czasu liczne miasta i wioski walczą z żywiołem, jakim jest woda. Bezwzględna i chciwa. Porywa dorobek życia wielu ludzi, zmiata z powierzchni ziemi wszystko to, na co pracowali być może przez długie lata pozostawiając ich z foliówką w ręku. Co tu począć? Płakać? Otrzeć łzy i z wiarą przerzucać kolejne worki, a nuż, to koniec? Ale kto jest na tyle odważny? Na tyle silny? Człowiek z reguły nie jest przygotowany na utratę wszystkiego, co posiadał. To nie są czasy, gdy możemy niczym grecki filozof podążać od wioski do wioski i posiłkować się u dobrych rodzin. Dzisiaj, bez domu, bez pieniędzy, bez przyszłości, jesteś nikim. Jest to teza bardzo pesymistyczna, brutalna wręcz. Rzeczywistość jest niestety bolesna, ale pozwolę sobie na stwierdzenie, że to z naszej winy. Sami doprowadziliśmy się do stanu, kiedy utrata dóbr materialnych wiąże się z utratą życia. A gdzie pozostałe wartości? Czy naprawdę nasze życie musi być zależne od kawałka plastyku czy drewna?
Z każdym nowym słowem zdaję sobie sprawę, jak rozległy jest to temat. Można by dywagować i gdybać. Dopowiadać, przeczyć, wracać do poprzednich myśli. Uważam, że warto także wspomnieć o tych, którzy mieli tyle szczęścia, że ich dom stoi jeszcze cały, a ulicą nie płynie woda. Mając świadomość, że gdzieś tam, kilkadziesiąt, może kilkaset kilometrów dalej ludzie walczą nie tylko o dom, ale o własne życie, czy możemy tak po prostu spać spokojnie? Ciężko jest w ogóle wyobrazić sobie sytuację, gdy masz wszystko, i w ciągu paru minut nie masz nic. To czysta abstrakcja. W związku z tym dalej biegamy do pracy, na kurs tańca, imprezę ze znajomymi. Moje pytanie brzmi: czy mam żyć swoim życiem i nie myśleć o tym co dzieje się gdzieś tam, poza moim zasięgiem? A może spakować plecak i jechać w drogę, przenosić worki i pocieszać tych, którzy pozostali sami sobie? Przecież to ja mogłam być na miejscu tej staruszki, której został z życia jedynie stary kapelusz.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW