Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
SLD na równi pochyłej?
dodano 02.06.2008
Co dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej oznacza wybranie Grzegorza Napieralskiego na nowego przewodniczącego partii?
Trwający właśnie kongres SLD przyniósł nam sporą niespodziankę. Na Napieralskiego mało kto stawiał, ale ostatecznie to on odniósł błyskotliwe zwycięstwo nad Olejniczakiem w walce, którą od dłuższego czasu, z przyczyn dla mnie nie do końca zrozumiałych, pasjonowały się media.
Tak wielkie zainteresowanie dziwi, bo SLD to dzisiaj partia, która nie stanowi nawet cienia wielkiego SLD z 2001 roku. Balansowanie na granicy progu wyborczego w sondażach okazało się nie do zniesienia prze partyjne doły. One zdecydowały, że "podziękują" Olejniczakowi i desygnowały na swojego przywódcę Napieralskiego. Problem w tym, że to co nie udało się pierwszemu niekoniecznie musi udać się drugiemu.
Były i obecny przewodniczący różnią się od siebie właściwie tylko rozłożeniem akcentów. Olejniczak był symbolem kroku w stronę centrum, Napieralski kroku w lewo. Symbole jednak nie przekładają się na żaden konkretny program. SLD nie ma dzisiaj pomysłu, tak samo jak nie miał go za czasów Olejniczaka, na dalsze funkcjonowanie, panuje przekonanie, że jakoś to będzie, że PO w końcu zacznie tracić poparcie, a wtedy naturalnym spadkobiercą jej elektoratu będzie SLD. Jest to myślenie wybitnie naiwne - wystarczy spojrzeć na sondaże aby zauważyć prostą prawidłowość - spada Platformie, rośnie PiS-owi.
Jednym ratunkiem dla SLD jest innowacyjny program wyborczy. Być może słusznie szuka się tutaj wzorców w Hiszpanii, tyle, że SLD to nie PSOE, a Napieralski to nie Zapatero, jakkolwiek bardzo nowy przewodniczący chciałby nim być. Widać to było gołym okiem tuż po ogłoszeniu wyników wczorajszego głosowania. Świeżo upieczony zwycięzca w swoim przemówieniu po prostu się skompromitował, kiedy ze łzami w oczach dziękował tym, którzy go poparli. Ani słowa o programie, o wizji SLD, o przyszłości lewicy. Łzy zamiast konkretów. Zresztą Wojciech Olejniczak nie okazał się lepszy, nie potrafił pogodzić sie z porażką, jego przemówienie brzmiało jak wypowiedź obrażonego dziecka, a teraz próbuje jeszcze bardziej podzielić swoją partię, ubiegając się o votum zaufania dla siebie jako przewodniczącego klubu parlamentarnego Lewica. Oboje siebie warci. Skoro SLD ma takich przywódców, to nie ma co marzyć o odbiciu od dna.
Bartosz Wasilewski www.ego.riki.pl
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW