Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Grabarz polskiej lewicy?
dodano 28.07.2008
Patrząc na polską lewicę w różnych konfiguracjach mam od dawna nieodparte wrażenie, że źródłem jej kłopotów są problemy z tożsamością.
Nie pomaga nawet odmłodzenie kadry kierowniczej SLD. Jego przywódcy, jak nie mieli pomysłu na to, w którą stronę ciągnąć swój wózek, tak ciągle nie są nawet bliscy odnalezienia kierunku. I niech nie zwiedzie nikogo homagium, jakie złożył Grzegorz Napieralski premierowi Hiszpanii Jose Zapatero.
Pomimo deklaracji budowania europejskiej lewicy, nadal mamy do czynienia z tworem w stanie agonalnym, którego przy życiu sztucznie podtrzymuje respirator znanych nazwisk. Można się zastanawiać dlaczego młodzi ludzie pokroju Olejniczaka, czy Napieralskiego nie potrafią czerpać z wzorców zachodnich. Nie są przecież obciążeni przeszłością i w życiorysach mają o wiele czystsze karty niż wielu starszych kolegów. Odpowiedź na to pytanie nasuwają działania Napieralskiego zaraz po jego wyborze na szefa SLD.
Niczym tonący brzytwy chwycił się antyklerykalnej retoryki, która ma prawdopodobnie na celu obłaskawienie coraz bardziej zniecierpliwionego elektoratu zrekrutowanego spośród byłych działaczy PZPR i funkcjonariuszy aparatu opresji PRL. Wraz z nastaniem rządów najpierw PiS-u potem PO zaczęli oni widzieć przed sobą przyszłość w mniej czerwonych kolorach. Perspektywa utraty przywilejów wzbudziła zaś jeszcze większą niepewność. I oto nowy przewodniczący Sojuszu zaraz po wyborze zaczyna mówić znajomym kodem. Niejako składa obietnice: nic wam się nie stanie, tylko mi zaufajcie. Skąd taka interpretacja jego słów? Ano stąd, że nijak nie mogę inaczej zrozumieć sprowadzenia lewicy na polskiej scenie politycznej tylko do tworu mającego w statucie walkę z Kościołem.
W głowie mi się nie mieści, że dość inteligentny człowiek, jakim jest Napieralski skazuje swą formację na polityczny niebyt wkładając ją w formę rodem z “Faktów i Mitów”. Żeby bardziej pokomplikować sytuację należy podjąć się jeszcze próby zinterpretowania ciążenia szefa SLD w kierunku PiS-u. Mamy tu do czynienia z przemyślaną taktyką. Nie bardzo jednak wiadomo, co chce ugrać Napieralski. W ostatecznym rozrachunku wzmacnianie pozycji PiS-u poprzez pozostawienie status quo w telewizji publicznej zaprowadzić może tylko do zatopienia SLD. Bardzo symboliczne jest w tym kontekście wyłamanie się w głosowaniu nad ustawą medialną posłów Kalisza i Olejniczaka.
Gdzie jednak zaprowadzą polską lewicę najbliższe miesiące pod rządami nowego przewodniczącego tego nie wie nikt. Albo jest genialnym strategiem, albo grabarzem swojej formacji. Mam wrażenie, że jednak to drugie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW