Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Liberalizacja żeglarstwa - wojenka z betonem
dodano 30.03.2007
"Oni się potopią". W naszym Państwie bardzo widoczna jest nadopiekuńczość władzy nad mieszkańcami. Przykład żeglarski.
Od kilku lat dzięki rozwojowi Internetu w naszym kraju a co za tym idzie powstawaniem wolności słowa i wymiany informacji, powstała grupa dyskusyjna pl.rec.zeglarstwo. Początki były trudne ale z czasem zainteresowanie grupą w środowisku żeglarskim rosło. W okół grupy zebrali się osoby doświadczone z przygodą żeglarską jak i nowicjusze chcący dopiero zacząć się w to bawić.
"Żeglarstwo niebezpieczne dla otoczenia"
7 lutego 2005 roku doszło do pierwszego spotkania władz Polskiego Związku Żeglarskiego (w skrócie PZŻ) z "internetowymi oszołomami" czy inaczej "przyjemniaczkami". Od czego się zaczęło czyli historia ludzi kilku. Założeniem przyjemniaczków jest prawo do wolności jednostki w społeczeństwie, które zezwala na robienie czego się chce, o ile nie narusza to wolności innych, ich bezpieczeństwa czy spokoju. Dlatego ograniczanie tej wolności musi być dyktowane w przypadku zagrożenia jednego z wyżej wymienionych czynników.
My wiemy najlepiej
PZŻ jako zakuty beton, upiera się razem z całym swoim środowiskiem, że obszar żeglarstwa jest szalenie niebezpieczny i należy chronić ewentualnych samobójców przez wprowadzanie regulacji. Czyli normalny człowiek powinien sobie to przetłumaczyć, że chcą dbać o bezpieczeństwo na wodzie. Należy zadać tutaj pytanie dlaczego akurat u nas trzeba wprowadzać takie ograniczenia i restrykcje skoro we wszystkich statystykach krajów które nie ograniczają tak żeglarstwa czynią je wręcz swobodnym, nie potwierdzają tego podejścia?.
"Przyjemniaczki" nie znajdują uzasadnienia w utrzymywaniu stopni żeglarskich, obowiązkowych rejestracji i nadzorów technicznych jachtów.
Skąd pomysły związunia się biorą?
Przyczynę powstawania takiego obrazu sprawy w PZŻ wynikają być może z silnego lobby instruktorów żeglarstwa i w obowiązkowych opłatach uiszczanych przy różnorakich okazjach począwszy od egzaminu do zakupienia nowego sprzętu na jachcie. Historia lubi się powtarzać, do dzisiaj nie potrafimy przyciągnąć (tak jak i kilka innych krajów) z powrotem swojej floty handlowej, która z winy rządu uciekła pod tanie bandery. Ale czemu się dziwić jak takie kłody są rzucane w demokratycznym kraju, gdzie za wolność trzeba płacić.
Mam nadzieję że tym artykułem rozpocznę serię artykułów poruszających tematykę wolności w Polsce.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW