Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Stan polskiej służby zdrowia
dodano 27.04.2007
Wizyty u lekarza wystrzegam się bardziej niźli diabeł święconej wody. Pytanie tylko: dlaczego, przecież lekarze mają nam pomagać?
Dzisiaj zmuszony byłem udać się do jednego ze szpitali w związku z kontuzją jakiej doznałem podczas uprawiania sportu popularnie zwanego piłką nożną. Pomimo tego, że sport to zdrowie, jednak przyjmowanie go w nadmiarze bywa szkodliwe.
Obraz polskiej służby zdrowia jest bez przesady tragiczny. Szpitale wyglądają jak zaraz po wojnie, po wejściu do środka daje się jeszcze słyszeć nadlatujące helikoptery ratunkowe i wszechogarniający krzyki umierających pacjentów. Wracając do reala, przyjechałem ledwo żywy na izbę przyjęć, żeby do niej dotrzeć musiałem pokonać sztab oczekujących osób do okienka "recepcja". Większość osób przy nim stojących wyglądała jak by wróciła już z tamtego świata.
Według nowych wytycznych (chyba?) panie pielęgniarki już nie mogą wdawać się w dyskusję z pacjentami i pytać co dolega, a jedynie: proszę dowód, pesel, NIP, dlaczego Pan do nas przyszedł?, nie mógł Pan umierać w poczekalni, albo najlepiej przed budynkiem, jeszcze nam tutaj Pan nabrudzi. Panie, że pozwolę sobie je tak nazwać, pierwszego kontaktu są przemiło niemiłe. Po przejściu procedury po co i na co, nadszedł czas oczekiwania, tylko cholera nie wiem na co? Ponieważ czekało nas około 4 osoby wstyd było zapytać, po co czekamy? Nikt nie pytał, to wydawało mi się, że to normalne. Po około 30 minutach zjawił się Pan Doktor w białym kitlu i zaczął przy ladzie izby przyjęć odprawiać pacjentów. - Jak Pani może chodzić ze złamaniem 2 dni? siostro do zabiegowego na szynę, o w takiej pozycji - Panu co się stało? wiór do oka wpadł? Dopiero teraz Pan przyjechał proszę do końca korytarza do okulisty - Panu co się stało? Rozebrać się na kozetce o tam, proszę Pana od tego jest przychodnia - Pani pójdzie na prześwietlenie...
Po chwili na korytarzu zrobiło się pusto. Jak w wojsku w tył do zajęć rozejść się. W moim wypadku okazało się że to po prostu nadwyrężenie mięśnia i "proszę udać się do okręgu po L4". Najbardziej w tej historii z lekarzem boli mnie fakt iż nadal w służbie zdrowia w wielu wypadkach brakuje tej służby. W pewnym momencie lekarz staje się inżynierem, który naprawia ludzi.
Jestem pełen podziwu dla pracy lekarzy i rozumiem, że być może mają trudną sytuację finansową, ale proszę w imieniu pacjentów: miejcie litość. Nie jesteśmy tylko statystyką w NFZ`cie ale żywymi ludźmi. Nie wywierajcie presji na pacjencie który przyszedł prosić o pomoc a jest po prostu "załatwiany" i do tego jeszcze z łaską.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW