Piękny pogodny piątkowy wieczór to idealna pora na spacer po reprezentacyjnym deptaku Łodzi czyli ulicy Piotrkowskiej. Na pierwszy rzut oka widać, że zbliża się weekend. Cała "Pietryna" wrze. Ogródki piwne pękają w szwach, a kelnerki uwijają się jak mogą aby nadążyć nalewać złoty trunek do szklanek. Podczas mojej wędrówki moją uwagę przykuł znajdujący się na przeciw sławnego LIZARD KING'a pub o chwalący się nazwą "LUMUMBOWO". Nazwa w żargonie łódzkich żaków kojarzona jest jednoznacznie z osiedlem studenckim rozciągającym się malowniczo przy zbiegu ulic Lumumby i Pomorskiej. Przez siedem lat miejsce to było mi drugim domem i kształtowało moją osobowość i charakter. Wiedziony swoimi drobnymi nadziejami, że ujrzę jakieś znajome twarze, bądź znajome elementy wystroju postanowiłem zajrzeć do środka. Ku mojemu zdziwieniu żaden element wystroju nie przypominał mi o latach studenckich. Nie będąc złośliwym mogę śmiało powiedzieć, że bardziej wystrój przypominał raczej poligon - wszystkie ściany pokryte były siatkami maskującymi. Rzucając oko na salę zacząłem poszukiwać jakiejś lumumbowskiej znajomej twarzy. Daremne były moje starania. Nie zważając na to wszystko weszliśmy i usiedliśmy w małym kąciku. I tu pojawił się pierwsze powiązanie nazwy z osiedlem w postaci obsługi składającej się głównie ze studentów. Podeszła do nas młoda kelnerka u której brak doświadczenia przeplatał się z ogromnym zaangażowaniem i przejęciem. Przypomniały mi się czasy kiedy samemu było się kelnerem. Człowiek był wtedy uboższy o pewne doświadczenia życiowe ale za to bogatszy o studencką beztroskę. Otrzymana od kelnerki nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym. Może prawie niczym. Zaskoczyła mnie ciekawa i konkurencyjna cena piwa - 4PLN (0.5l takiego Białowieskiego zwierza). Zasmakowałem i ku mojej uciesze stwierdziłem, że piwo nie jest chrzczone. Ostatecznie stanęło na tym, że spędziłem tam miło wieczór. Marny wystrój wnętrza zrekompensowało mi dobre piwko oraz koncert na żywo. Uwielbiam tego rodzaju lokale, gdzie gra muzyka na żywo. Rockowe brzmienie wypełniające każdy kąt "Lumumbowa", sprawiało, że człowiek zaczynał czuć ten studencki klimat. Po bardzo miło spędzonym wieczorze pozostaje mi tylko polecić ten lokal przy ulicy Piotrkowskiej 57 z Łodzi. Chętnie wrócę tam jeszcze raz jak tylko się tam znajdę. Mam nadzieję, że do tego czasu poprawi się wystrój wnętrza. Plotka taka do mnie dotarła, że wystój wnętrza będą ustalać klienci przynosząc namalowane przez siebie obrazy, zrobione zdjęcia. Taka różnorodność styli wydaje się to być pomysłem bardzo dobrym,zwłaszcza, że Lumumbowo jako osiedle studenckie jest oazą różnorodności charakterów, kultur i zwyczajów.