Wczoraj, przez czysty przypadek, trafiłam na show 'Zerwij z Shannen Doherty'. Shannen to aktorka, która grała m. in. w 'Czarodziejkach' (ang. Charmed).
(Jej filmografię można obejrzeć pod tym adresem: http://www.filmweb.pl/Shannen+Doherty,filmografia,Person,id=40938 ).
Ostatnio postanowiła dorobić robiąc wcześniej wspomniany reality show. Jeśli mam być szczera nie przypadł mi on do gustu.

Show polega na tym, że jedna osoba zrywa z drugą, a Shannen Doherty ma tej osobie pomóc zerwać. Wygląda to następująco: osoba, która ma być rzucona zostaje w pokoju, a ta druga idzie do Shannen. Ten kto został w pokoju zostaje wypytany o różne szczegóły dotyczące związku. Po rozmowie Shannen idzie i mówi tej osobie, która została w pokoju, że jego/jej partner/partnerka nie chce już z nim być. Puszcza też krótki film, w którym rzucający wyraża powody zerwania. Następnie oboje się spotykają i mają chwilę na rozmowę.

Zagmatwane, prawda? A jakie to musi być bolesne dla tych rzuconych przed kamerami...Jak na moje Shannen w ogóle nie liczy się z ludzkimi uczuciami prowadząc taki show. I szczerze mówiąc wątpię, że robi to, żeby pomóc ludziom. Takie zerwanie można porównać z zerwaniem przez sms.

Spróbujmy spojrzeć na sprawę z drugiej strony i znaleźć jakieś plusy. Czy rzeczywiście łatwiej zerwać w ten sposób? Być może. Ma się już zapewniony start i poczucie jakiegoś bezpieczeństwa, bo w końcu zrywa się na oczach milionów ludzi. Jednak jak taka para czuje się już po programie, kiedy gasną lampy, a Shannen znika za drzwiami swojej garderoby? Pewnie miło nie jest. A co po powrocie do domu? Nie chce mi się wierzyć w to, że rzucona osoba tak po prostu godzi się z tym, że została rzucona na oczach milionów widzów.

A tak po za tym co ciekawego jest w tym, że ludzie rzucają się na wizji? Według mnie nic. Ten show to po prostu poniżanie drugiego człowieka. Shannen Doherty powinna się poważnie zastanowić nad swoim programem, a stacja MTV nad emitowaniem tego show. Miejmy nadzieję, że Shannen pojmie, że zgarnianie pieniędzy na czyichś uczuciach, to kiepski pomysł.