Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Mądra płyta
dodano 15.02.2008
Zostać gwiazdą w wieku 55 lat. Czemu nie?
Ten sędziwy wiek na swoim karku ma Wojciech Waglewski. Przez te lata WW zdążył spłodzić niemałą, a wręcz bardzo dużą dyskografię, której On sam nie ogarnia. Na pewno potrafi policzyć do dwóch, bo tylu synów udało mu się zmajstrować. Obaj z czasem stali się bardzo prężnymi artystami, którym można nadać miano oryginalnych. Bartek i Piotrek pod szyldem Fisz i Emade tchnęli w polską muzykę prawdziwy zastrzyk świeżości. Zdobyli z czasem całkiem pokaźną grupę „wyznawców”. Fisz po Tacie odziedziczył absolutną lotność umysłu w warstwie lirycznej. Natomiast najmłodszy Wagiel dostał w genowym spadku nos do poszukiwania nowych rozwiązań muzycznych. Obaj stanowią bardzo silny duet, co pokazują ich płyty (warto nadmienić, że uważny słuchacz nie powinien zauważyć, w ich drodze muzycznej powtórek). Nadszedł w końcu czas na wspólne granie. Jednak najpierw uderza szczerość, takie rzadkie zjawisko w polskim „szołbiznesie”, pod postacią wyznania, iż wcześniej taka płyta była niemożliwa z uwagi na niechęć Panów do ewentualnego odpierania ataków, że to próba wybicia się „młodych” na dorobku „starego”.
„Męska muzyka” Waglewskich na szczęście nie przecieka testosteronem. Raczej sączy się wolno jak dobre wino lub gin. Z resztą u Waglewskiego alkoholu nigdy nie brakowało. Czasami można odnieść wrażenie, że jest to solowa płyta Wojtka z dodatkiem latorośli. Wrażenie to powstaje z uwagi na muzykę, która jest szlachetnie oparta na gitarowym brzmieniu. Waglewski najstarszy wciąż ma lekką rękę do gitary i słychać to w każdym takcie. Emade poza pieczą nad produkcją płyty pokazał także, że potrafi nieźle radzić sobie za „garami”. Z resztą już z macierzystym Tworzywem na żywo też bębnił. Auto-definicję tej płyty znajdziemy w tytułowym utworze z uroczym tekstem Wojtka. W ogóle ta muzyka jest przyjemna i niebanalna. Pozostawia niezatarty ślad. Cała trójka zbiegła się w fascynacji ostatnimi nagraniami Johnne`go Cash`a. W muzyce odnaleźli autentyczność. Co dziwniejsze zawędrowali także w rejon country, a Fiszowi zdarza się nawet śpiewać. Żaden z twórców nie grzeszy tu pychą i nie stara się być gwiazdą. Słychać przyjemność. Na przychylność tłumu mogą liczyć: „Władca Kół”, „Majty” czy „Dziób Pingwina”. Żeby jednak nie było tak różowo to Waglewskim należy postawić minusa za „Coś odjęło się”. We wkładce do płyty Wojtek mówi, że synowie „zarazili” go The Good The Bad & The Queen. Ich utwór „Coś odjęło się” niebezpiecznie przypomina „Three changes” w/w zespołu. Nie stawiam zarzutu plagiatu, ale blisko na pewno jest.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW