Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dodatkowy przystanek i elektrownia?
dodano 09.07.2008
Uruchomienie przystanku Korczaka" na ul. Redłowskiej - komunikat ZKM Gdynia informujący o nowym przystanku "na żądanie", który wywołał chwilę wspomnień, bowiem ok. 40 lat temu powstały linie 133 i 134 (znacznie później linie 192 i 292).
Nieco dłużej niż owe 40 lat trwała PRL, zaś krócej mur berliński (wolałbym pisać "Mur Berliński"). Omawiany przystanek stoi obok byłej izdebki (wytrzeźwiałki). Ten przystanek ani mnie, ani większości mieszkańców Płyty Redłowskiej nie jest potrzebny. Większość jest co najmniej zirytowana, kiedy pnący się pod ul. Redłowską, zapakowany autobus musi stanąć, ponieważ ktoś nacisnął przycisk "proszący" kierowcę o zatrzymanie. Czasami irytacja udziela się kierowcy - niedawno otworzył tylko tylne drzwi i paru pasażerów musiało przepychać się do tyłu wozu, aby wyjść, bowiem jak już kierowca nie otworzył środkowego wyjścia, to postanowił, że nie otworzy. Taki honorowy i zawzięty. No i nie obyło się bez pohukiwań (z obu stron sporu przy dezaprobacie pasażerów w dusznym pojeździe) i wydłużeniu postoju na tym "grzecznościowym" (sic!) przystanku...
Ale tu nie ma demokracji - z chwilą ustawienia przystanku, nawet jedna jedyna osoba ma prawo do wyjścia z wozu, kiedy jej to odpowiada. Reszta powinna przynajmniej udawać, że jej to nie denerwuje. W końcu każdy z nas móglby mieszkać w rejonie "obsługiwanym" przez ten przystanek. Więcej - można się dziwić, a nawet zdumiewać, że aż 20 lat po obaleniu komuny, w końcu decydent zdecydował się wyjść ku potrzebom zainteresowanych pasażerów. Gdyby ten warunkowy przystanek funkcjonował od początku (owe 40 lat), to każdy pasażer jeżdżący z pracy do domu w Redłowie (ok. 200 razy rocznie) i stojący średnio 10 sekund na tym przystanku, straciłby niemal całą dobę. A ile przez ten czas stracili mieszkańcy, którzy musieli jechać do najbliższego przystanku i pieszo wracać ku Alei Zwycięstwa? Licząc skromnie 5 minut (1 minutę jazdy i 4 minuty spaceru) i odejmując połowę na dojście wg nowej sytuacji oraz przy poprzednich założeniach, to mamy... pół miesiąca (pół biedy, kiedy sobie po drodze załatwiali sprawy typu zakupy albo poczta). A ile paliwa zaoszczędzono przez te 40 lat niezatrzymywania się (niehamowania i niestartowania) na tym przystanku (i to o dużym nachyleniu jezdni)? Ekolodzy mogą być zmartwieni nowym przystankiem, ale cóż - wygoda i cywilizacja odbija się na środowisku, niczym echo pijackiej czkawki w nieistniejącej nieopodal już gdyńskiej izdebce...
Nie należy odczytywać powyższych przemyśleń jako krytyki uruchomienia przystanku (przecież ja również korzystam z innego warunkowego przystanku, choć istniejącego "od zawsze"). Jest to raczej spostrzeżenie - jak długo słuszne postulaty mniejszej części mieszkańców mogą być bagatelizowane przez czas porównywalny z istnieniem socjalizmu w Polsce oraz, jeśli już zostaną zrealizowane, to reszcie danej społeczności mogą się wydawać niepotrzebne, irytujące i kosztowne? Ilu z nas, gdyby zapytać - czy popierasz powstanie dodatkowych przystanków na trasie pokonywanej codziennie środkami masowej komunikacji, kierowałaby się tylko własnym interesem, ilu zaś przychyliłoby się ku tej idei ułatwiającej życie naszym (zwykle nieznanym) sąsiadom? Jeśli nawet większość rodaków uzna kiedyś, że w Polsce niezbędna jest elektrownia atomowa, to znakomita większość nie chciałaby mieć jej niedaleko domostwa... Czy to hipokryzja, czy tylko pragmatyzm? Nasz mniejszy lub większy komfort życia osiągamy bazując na czyimś pechu, ale wolimy o tym nie myśleć...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW