Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Low - Drums and Guns
dodano 18.04.2007
Z bardzo kiepskiego momentu w życiu członków zespołu wyłoniła się wspaniała płyta.Od czasu wydania "The Great Destroyer" w obozie Low nie działo się najlepiej.
Od czasu wydania "The Great Destroyer" w obozie Low nie działo się najlepiej. Wokalista Alan Sparhawk przeżył poważne załamanie nerwowe, a jego trudne do zniesienia dla otoczenia zachowanie było jednym z powodów odejścia z zespołu basisty Zaka Sally'ego. Można powiedzieć wręcz, że ten okres był dla lidera zespołu zmaganiem się z jungowskim Cieniem i wejściem w fazę, którą alchemicy nazywają nigredo - ciemna nocą duszy. I jak to często bywa, remedium okazało się rzucenie w wir pracy. Sparhawk nagrał znakomitą płytę solową, wraz z Markiem Kozelekiem z Sun Kil Moon założył grupę Retribution Gospel Choir, w której obaj mogli dać upust swojej (wstydliwej) miłości do AC/DC i prostego hard rocka. Zaangażował się także w budowę szkoły w Kenii i działania na rzecz zachowania tradycyjnej muzyki plemienia Masajów. Co najważniejsze jednak dla fanów Low, znalazł także czas na nagranie nowego albumu. "Drums and Guns" jest dowodem na to, że to nie z najjaśniejszych momentów życia powstają najlepsze dzieła artystów, a najciemniejszych. Bo płyta ta jest po prostu znakomita.
Coś musiało zostać w głowach muzyków Low po współpracy z Pan American (świetny kawałek "Code"), remiksów z singla "Tonight The Monkeys Die" czy epki "Owl", gdzie swoje przeróbki tria z Minnesoty zaprezentowali m.in. DJ Vadim, Porter Ricks czy Neotropic. Nowa płyta to wyraz fascynacji minimalem, dubem, a nawet hip hopem - kto by się spodziewał takiej stylistycznej wolty po grupie, która była flagowym okrętem nurtu określanego jako slowcore?
Na "Drums and Guns" dominują szumy, trzaski i kliki, chociaż tytuł sugerowałby logiczną kontynuację brzmienia z "The Great Destroyer". Low odchodzi, choć nie do końca na szczęście, od wypracowanej rockowej formuły, którą i tak przez lata z powodzeniem dekonstruował. Jeśli już pojawiają się gitary, to częściej w formie zapętlonych, przetworzonych strzępów i sprzężeń czy dronów, które z takim powodzeniem Sparhawk prezentował na autorskiej płycie "Solo Guitar". Artyści znakomicie odnaleźli się w pozornie nowych dla nich warunkach, bo chociaż otoczka się zmieniła, to esencja Low pozostała nienaruszona. To nadal, najkrócej mówiąc, bardzo osobiste kompozycje o miłości, relacji z Bogiem czy radzeniu sobie ze śmiercią.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW