Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy w Polsce istnieje demokracja?
dodano 08.10.2011
media
prasa
partia
demokracja
społeczeństwo
aktualności
wybory
sprawiedliwość
równość
public relations
referendum
marketing polityczny
demokratyczny
prawa człowieka
billboard
ulotka
głosowanie
demokratura
koteria
demokracja bezpośrednia
demokracja parlamentarna
parlamentaryzm
koterie
demokracja absolutna
urna wyborcza
kampania wyborza
Czy funkcjonująca demokracja przedstawicielska wraz z całym towarzyszącej jej aparatem jest prawdziwą demokracją czy może plutokracją przyodzianą w demokratyczny płaszcz?
Na 9 października 2011 roku przypada kolejny akt demokratycznego pikniku, który odmierzany klepsydrą czasu, co cztery lata, zgodnie z oficjalną wersją, daje obywatelom możliwość wybrania własnych przedstawicieli a tym samym zbiorowego formowania przyszłości własnej i państwa w którym żyją. Nawet jeżeli czytasz ten tekst dalece poza tą datą, to treść tu zawarta pozostaje nadal aktualna i odnosi się do każdego, następnego plebiscytu wyborczego.
W publicznych kampaniach zachęcających do wzięcia udziału w nadchodzącym głosowaniu słyszymy o społecznej i obywatelskiej odpowiedzialności miernikiem, której jest gotowość indywidualnego brania udziału w procesie wyborczym. Popularnym truizmem stało się powiedzenie: jeżeli nie bierzesz udziału w głosowaniu to „nie masz prawa” narzekać przez następne cztery lata na złe rządy. Czy rzeczywiście jednak przeciętny człowiek ma jakikolwiek wpływ na teraźniejszy proces wyborczy i wyłonione w jego wyniku ciało polityczne? Czy funkcjonujący w wielu krajach Europy, obu Ameryk i innych regionach świata, w tym Polsce, system demokracji przedstawicielskiej wraz z obowiązującą ordynacją wyborczą ma w istocie coś wspólnego z prawdziwym pojęciem demokracji? Czy przyjęta i publicznie głoszona zasada równości i sprawiedliwości gwarantuje wszystkim równoległą możliwość zgłoszenia własnej kandydatury a także prawo do obiektywnej informacji dla wyborców? Wreszcie czy zapewnia jasną i przejrzystą komunikację między kandydatem i wyborcami oraz szerzej, między poszczególnymi pretendentami do publicznego stanowiska?
W następujących po sobie punktach postaramy się przedstawić kilka z wielu argumentów, które kładą podwaliny do niepokojącej odpowiedzi na pytania zadane powyżej. Nie uczynimy tego dla przekory lecz ku przestrodze. Okazuje się bowiem, że za fasadą procedury demokratycznej, zdobiącą obecny system polityczny, kryje się demokracja ograniczona z wieloma elementami plutokratycznymi w której obywatel nie tylko ma minimalny wpływ na podejmowane w jego imieniu decyzje, ale wręcz jest mamiony i manipulowany poprzez elementy marketingu i public relations, zastępujące podstawową formę komunikacji, jaką jest otwarta debata, prostym strumieniem kształtowania wizerunku.
STANOWISKA PUBLICZNE TYLKO DLA NIEKTÓRYCH
W obowiązujących ordynacji i systemie politycznym, scena publiczna została pochłonięta przez duże ugrupowania partyjne, które zdobyły sobie monopol na stanowienie prawa i pretendowania do miana zbiorowych kandydatów w procesie wyborczym. To władze poszczególnych partii wyłaniają grono osób zobligowanych odgórnie do pełnienia przyszłych funkcji publicznych, a nawet wskazują personalnie kto to dokładnie ma być, poprzez obsadzanie własnych faworytów na czele list wyborczych. Jest swego rodzaju powtarzającą się praktyką, że i tak głosujący „na partie” wyborcy, w swej wspaniałej większości, zaznaczą prawdopodobnie kandydatów z pierwszych miejsc na listach wyborczych.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW