Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Sajz zirou - czyli o wybiegach, modelkach i Rubbensie
dodano 23.07.2007
Size zero. Kingsajz. Minimalizm. Miniaturowość. I to głównie w talii, biuście i biodrach. Poczciwe 90-60-90 może się niepokoić o własną pozycję na rynku pracy i wdzięku...
Osobiście nie zabieram głosu w sprawie czy to dobre, czy złe – ostatecznie tendencja tego zjawiska zerowymiarowości jest zapewne spowodowana popytem wśród mężczyzn na kobiety w takim formacie.
Skoro podoba się to mężczyznom – zrozumiałym się staje, dlaczego podoba się to kobietom, nawet jeśli muszą żywić się pieczywem chrupkim, mineralną i kawałkiem żółtego sera.
Moda – dziedzina przyjmująca dotąd z otwartymi rękami dziewczęta o wątpliwej urodzie twarzy, długonogie, najlepiej długowłose i koniecznie panicznie i katastrofalnie z punktu widzenia przeciętnego człowieka – chude. Obecnie trend ten subtelnie próbuje się porzucić, prawdopodobnie z powodu sugestii projektantów, którzy nie chcą swoich sumień obarczać odpowiedzialnością za anokreksję wielu niewiast, marzących o światowej karierze modelek. Jednak estetyka też wychodzi z cienia i krzyczy, że kobiety w rozmiarze nazwanym zero mają szczególny rodzaj gracji, który na wybiegu podoba się inaczej.
To zaklęty krąg wyznaczania standardów, preferencji wyglądu i wyrabiania typów idealnych u mężczyzn, którzy nie mają czasu na szukanie i wypracowywanie własnych.
Jako kobieta rubbensowska nie mam nic wspólnego z rozmiarem 0, ani z paroma wyższymi – ale do refleksji na ten temat zmusiło mnie kilka ostatnio widzianych reklam i plakatów.
Zafrapowało mnie jakim prawem ekspansja sajzzirou dosięgnęła kampanii reklamowych produktów dla kobiet zaokrąglonych, które mają wyraźnie rysujący się biust i biodra. Nagle z katalogu odzieży dla puszystych spozierają wyłącznie bardzo szczupłe modelki. Jako reklamożercę razi mnie to w sposób szczególny, bo dominacja tego rewiru przez rozmiar 0 jest ze wszechmiar niesprawiedliwa, naganna i pokusiłabym się o jeszcze parę stwierdzeń o wydźwięku pejoratywnym.
Można by mi zarzucić, że ja po prostu zazdroszczę tym kobietom urody. I one pewnie chórem wszystkie by to wykrzyknęły. Tylko że jest wprost przeciwnie – uznaję ich urodę i pewnego rodzaju wyższość – ostatecznie popyt na szczupłość jest znacznie wyższy niż na puszystość (choć kto wie, czy to nie świadczy o wyjątkowości) – ale uważam za zupełnie słuszne i naturalne, gdy modelką zostaje kobieta o rubensowskich kształtach. Jest w tym piękno i odpowiednio ujęte niczym nie ustępuje szczupłym „typowym” modelkom.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW