Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Genialny Wujek
dodano 08.08.2007
To pierwsza płyta, która wyrwała mnie z euforii po koncercie The Rolling Stones. Również pierwsza, którą od tamtego czasu katuję!
Nie można Unkle traktować w kategorii zespołu (w myśl definicji). Słownik języka polskiego zna lepsze określenie – projekt. Za ten jest właśnie odpowiedzialny James Lavelle. Jego korzenie muzyczne krążą gdzieś w okolicach Portishead i wczesnego trip-hopu. Dotychczas Unkle sygnowało dwie płyty, na których m.in. gościł Thom Yorke z Radiohead. Z resztą na obu wystąpiła rzesza gości odciskając większe lub mniejsze piętno na utworach, w których brali udział. Na świecie płyty były raz wznoszone ku niebiosom, a innym razem zrzucane w piekielne czeluście. Elektorat nie mógł się zdecydować, czego chce słuchać. Lavelle niewiele sobie z tego robił i czynił co do niego należało. Trzecia płyta przynosi nam woltę stylistyczną. Zamiast kombinować z elektroniką, dyrektor artystyczny postawił na rocka z duszą. O muzykę zadbał sam, a duszę mieli wnieść m.in. Ian Astbury (The Cult), Josh Homme (Queens of the stone age) czy 3D (Massive Attack).
Dzieło w końcu nabrało ostatecznych kształtów i zostało nazwane „War Stories”. Moje osobiste oczekiwania względem tego wydawnictwa nie były szczególnie emocjonalne. Mogę je określić jako chłodne. Jednak kiedy odpaliłem tą płytę poczułem prąd. Moje emocje po koncercie Rolling Stones jeszcze nie zdążyły wystygnąć, a tutaj już zalała mnie gorąca lawa. Już samo intro daje do zrozumienia, że nie ma przelewek, a wujek jeńców nie bierze. Ostro, z werwą i naprawdę rewelacyjną sekcją rytmiczną. Bałem się, że to miłe złego początki. Zostałem zaskoczony już „Hold my hand”, w którym gdzieś tam kołacze się duch Depeche Mode. W ogóle na „War Stories” można doszukać się kilku muzycznych źródeł m.in.: Tool`a czy The Cure. Prawdziwe emocje zaczęły się przy „Keys to the Kingdom” z Gavinem Clarkiem. Muzyka wali po emocjach z delikatnością buldożera! Dalej jest już tylko lepiej: „Burn My Shadow” z Ianem Astbury`m oraz „Mayday” z The Duke Spirit (prawdziwa perła!), który to duet dopiero wypływa na szerokie wody. Wszystkie opowieści na tej płycie zamyka wielowymiarowy „When Things Explode”. Naprawdę rewelacyjna płyta. Polecam szczególnie wrażliwcom o uszach odpornych na rdzę.
Tutaj link do rozrywającego i porywającego „Burn My Shadow”.
UNKLE – War Stories
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW