Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Władza nad kobietami
dodano 29.08.2007
Aborcja w Polsce jest kosztownym i ciężko osiągalnym dobrem. Dostęp do niej jest bardzo ograniczony i poddany surowym barierom prawnym. Nawet w tych nielicznych sytuacjach, gdy jest ona dopuszczalna, lekarze często odmawiają wykonania zabiegu.
Konflikt wokół aborcji nie jest sporem o „prawa płodu”, „wartości moralne”, „podstawy światopoglądowe” czy „wizję człowieka”. Pytanie o granice dopuszczalności przerywania ciąży jest kwestią władzy – władzy, którą prawica i kler chcą sprawować nad kobietami i nad procesami reprodukcji społeczeństwa. Za zakazem przerywania ciąży wcale nie stoi moralne przekonanie, że embrion jest człowiekiem, że przeżywa, myśli, cierpi, czy że ma „duszę”. Oparta na mizernej teologii wiara w podmiotowość trzytygodniowego płodu jest tylko instrumentem agresji prawicy na kobiece ciało; wyrazem dążenia do poddania szczegółowej kontroli najintymniejszych aspektów życia kobiet. Podmiotowość płodu jest argumentem zbyt prymitywnym, aby mogli weń wierzyć nawet przedstawiciele kleru. Jest to tylko wybieg, maska, wymyślone na potrzeby chwili oszustwo. W ten sposób władza chce w ciele kobiety zainstalować narzędzia kontrolne, permanentny podsłuch; chce ją napiętnować jako każdorazowo podejrzaną i dlatego poddawaną nieustannej obserwacji. Bezczelne nawoływania posła Strąka, aby kobiety wsiadające na statek Langenort szpiegować, fotografować i tym samym piętnować, były tylko brutalnym wyrazem woli panowania, przejawem chorobliwej obsesji dominacji. Stawką w tej grze jest bowiem władza nad ciałem kobiety, panowanie nad jej życiem, swoista bio-władza, przenikająca do najintymniejszych obszarów kobiecego doświadczenia.
Działania mające na celu kontrolę procesów reprodukcji biologicznej są stosunkowo nowym elementem strategii środowisk związanych z klerem. Nawet święty Tomasz z Akwinu dopuszczał aborcję przez pierwsze kilka tygodni ciąży i przez kolejne setki lat kościół nie interesował się „duszą płodu”. Przedstawiciele kleru nie dostrzegali możliwości, kryjących się w kontrolowaniu procesów rozrodczych.
Problem aborcji pojawił się w XIX wieku, wraz z odkryciami Darwina i uznaniem biologicznych korzeni człowieka. Paradoksalnie Kościół bardzo zainspirował się nową nauką, próbując włączyć pewne jej pojęcia w swoją własną doktrynę. Dzisiejsze powoływanie się przedstawicieli kleru np. na „naturalne związki płci” stanowi dziwaczną mieszankę dogmatyki katolickiej z argumentami odwołującymi się do świata przyrody. Oczywiście kościół nie uznał nowoczesnej nauki, która zawsze była mu obca. Nauka odsłoniła jednak i dowartościowała cielesne aspekty ludzkiego życia, natomiast kler dostrzegł w nich obszar poddawalny możliwej kontroli. Od tego czasu więc kościół nie tylko zabiega o duszę, ale dąży też do drobiazgowej kontroli ludzkiej cielesności. Zachowuje on swoje wcześniejsze roszczenie do zwierzchności nad duszą, ale chce też tym bardziej poddać swemu dyktatowi ciało. Uduchowione ciało kobiety staje się dla niego nowym polem doświadczalnym, przestrzenią jego wpływów. W ten sposób jego panowanie zostaje rozciągnięte na sferę reprodukcji i życia seksualnego. Nie jest już tylko przedmiotem ascetycznych zakazów, ale szczegółowych kontroli i zarządzeń. Kler chce sobie podporządkować ciało. Chce wypracować mechanizmy wglądu w nie, w podobny sposób, jak poprzez spowiedź uzyskuje wgląd w duszę. Chce pełnić rolę moralizującego ginekologa, który nie tylko leczy usterki ciała, ale też troszczy się o to, aby było ono zdrowe moralnie, aby było posłuszne.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW