Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Choć kiedyś niemieckie, teraz jednak polskie!
dodano 28.08.2007
Poniższy tekst wysłałem w 60. rocznicę paktu R-M. Nikt nie odpisał. Dzisiaj ponownie Niemcy chcą zwrotu m.in. kolekcji z naszych muzeów.
Przyznaję, że naród niemiecki jest pracowity i wytrwały, a w wielu historycznych momentach także, niestety, bezwzględny. Teraz wiem, że jest on także bezczelny. I może tyczy to tylko części jego intelektualnej śmietany: reszta obserwuje i czeka, co z tego wyniknie.
Niemcy napadły na Polskę w 1939. Naród nasz, wraz z wieloma innymi, miał zniknąć z powierzchni Ziemi, a w najlepszym przypadku - zasilać monumentalny system niewolnictwa i tyranii.
W ramach walki z polskością w bezprecedensowy sposób niszczono wielowiekowy dorobek naszej kultury. Pominę tutaj temat hekatomby ludzkiej i ogromu strat gospodarczych.
I oto teraz - ci bardzo wytworni i europejscy Niemcy, wyciągają ręce po cudem ocalone kolekcje, kolekcje, które niezaślepieni żądzą niszczenia Polacy i mimo chęci słusznego odwetu, ocalili dla kultury światowej.
A Polacy (śmietana intelektualna wybrana przez Naród), ludek nie tak wytworny i europejski, jak nowi zachodni sojusznicy (ale za to w dwójnasób piszczący i tęskniący do miraży wielkiego świata), zastanawiają się, czy oddać te sporne zbiory - bo konwencje, bo traktaty, bo Unia Europejska, bo może przy okazji hasła wszystkie muzea są wspólne trafi się prywatny obryw. Nie, żeby od razu prymitywnie, pod stołem do rączki, ale jakiś honorowy doktoracik z nagrodą w uznaniu za trud budowy wspólnej Wielkiej Europy...
Dwa zjawiska obecnej Europy - niemiecki tupet i polskie poddaństwo, zjawiska powiązane ze sobą od dość dawna, a proporcjonalne do różnicy pomiędzy wartością marki i złotówki; dawniej jednak ostro hamowane przez antysentymenty Polaków do Niemców oraz przez doktrynę ówczesnej Polski.
Czy ktoś w końcu wystawi naszym nowym sojusznikom rachunek za zniszczenia choćby tylko kulturalne i gospodarcze, i choćby tylko po to, by więcej już nikomu nie przyszło wyciągać germańskich rąk po kolekcje, lasy, jeziora, ziemie przecież już nie niemieckie?
Wysłano 23 sierpnia 1999 do polskiego MSZ i Ambasady Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie oraz do kilkunastu redakcji - bez odpowiedzi...
PS. Nie jestem germanofobem, wręcz przeciwnie! Jednak musimy pamiętać o dawnych czasach i wyciągać wnioski. Powyższe pismo wysłałem 5 lat temu. Dotyczyło niemieckich pretensji do uratowanych kolekcji. Nikt nie odpowiedział. Zapewne zakłócałem ogólny klimat zbliżenia naszych sąsiedzkich narodów. Jednak treść pozostaje aktualna. Wyjątki - markę zastąpiono euro(pem) oraz wylansowano niemiecką Erykę (rodem z Rumi koło Gdyni; podobno zalega z czynszem za wynajem mieszkania, z którego jej rodzice "przesiedlili" polskich właścicieli) z pretensjami daleko bardziej wybiegającymi poza krąg muzealnych kolekcji... Wówczas przymknęliśmy oko na żądania wobec kolekcji, no to teraz niemieckie towarzystwo się znarowiło i wyciąga ręce po więcej...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW