Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Mogą ciągnąć wcześniaka na sznurku
dodano 27.06.2008
Na prośbę Anny Spyry publikujemy jej artykuł dotyczący sytuacji w jakiej znajduje się jej synek. O sprawie pisaliśmy już wcześniej na naszych stronach.
W Polsce błędy medyczne nie są rejestrowane, nie poprawia się procedur ani standardów, bo tak naprawdę nie stosuje się ich w praktyce. Standardy opieki okołoporodowej dotyczące neonatologii i ginekologii powstały w 1999 roku, ale nie obowiązują w działaniach podejmowanych przez oddziały szpitalne.
Będę się przyglądać, jak mój synek cierpi, a ja przegrywam kolejne sprawy sądowe. Do takiej sytuacji doprowadziło polskie prawo. W Polsce brakuje standardów opieki zdrowotnej, ujętych w formie aktu normatywnego. Minister Zdrowia wydał obowiązujące standardy w formie rozporządzenia tylko odnośnie anestezjologii. To jest główna przyczyna braku odniesienia dla sądu i swobody opinii biegłych w przypadku opieki okołoporodowej. Dlatego już nie mogę nic zrobić.
Dokumentacja została zmieniona, zeznania również. Standardy ginekologii i neonatologii opracowane przez Ministerstwo Zdrowia w 1999 roku nie mają znaczenia. Moje dziecko i ja
jesteśmy wszystkiemu winni. Synek dlatego, że urodził się za wcześnie, a ja dlatego, że wybrałam nieodpowiedni szpital. Stopień referencji szpitala nie ma wpływu na procedury i sprzęt w nim używany. Wcześniaka przychodzącego na świat cesarskim cięciem transportuje się na OJOM na ręku przez 1 do 1,5minuty. Ma to pozytywny wpływ na dziecko, które po przeniesieniu na OJOM nie oddycha - jego stan jest ciężki.
Czuję się bezsilna wobec całego systemu działającego w Polsce. Tak naprawdę, pomimo największej umieralności noworodków przychodzących na świat przedwcześnie w Polsce, nikt nie
przestrzega standardów opieki okołoporodowej dla świadczeniodawców i
płatników, które kiedyś opracowano przez Ministerstwo Zdrowia. Dotyczą one ginekologii i neonatologii. Szpitale nadały sobie stopnie referencji, a więc powinny spełniać standardy. Ale wszystko jest zależne od tego, jaką umowę podpisały ówczesne kasy ze szpitalami, czy
zawarły w nich standardy. Musiały uwzględnić, jaki sprzęt powinien posiadać szpital. Okazuje się, że życie ludzkie to papierek, który zostaje sporządzony przez Ministerstwo Zdrowia. Nie liczą się pierwsze minuty w ratowania wcześniaka, gdyż dokumentacja nie musi być prowadzona rzetelnie. Resuscytację można przeprowadzać na ramieniu, ponieważ nie ma sprzętu. Nie ma wielkiego znaczenia, jak długo dziecko jest transportowane - 30sek czy nawet 1,5min. Umowa zostaje podpisana przez szpital i NFZ (kiedyś kasę chorych). Jeśli w danej umowie procedury i standardy
nie będą sformułowane jako akt normatywy, to lekarz może wcześniaka ciągnąć na sznurku, a biegły nie dopatrzy się błędu. Inkubator i respirator, które według standardów powinny się znajdować na sali porodowej przy transporcie wcześniaka po cesarskim cięciu, według biegłych są
niepotrzebne.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW