Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zmierzch gigantów?
dodano 11.09.2007
W związku z rocznicą tragedii 11 września 2001 w nowojorskim centrum światowego handlu.
Oba wieżowce WTC były prawdopodobnie zaprojektowane przy zastosowaniu techniki obliczeniowej zwanej metodą elementu skończonego. Były liczone na maksymalne uderzenia boczne od wiatru. Kilka lat temu, w wyniku wybuchu gazu w Gdańsku, budynek mieszkalny równomiernie zapadł się zmniejszając swą wysokość o dwie (najniższe) kondygnacje. Co większe śpiochy nawet nie zorientowały się w dramacie. Dość wysoki budynek (jak na polskie wyobrażenia) nie był zapewne liczony najnowocześniejszymi metodami, ale dzięki temu większość mieszkańców przeżyła. W USA taki budynek byłby lżejszy i tańszy, ale po wybuchu niewiele by z niego zostało. W Oklahoma City zawaliło się wnętrze wysadzonego w powietrze budynku, ale zostały ściany i podpory oraz stropy pomiędzy nimi (przy ścianach). Znane są wszystkim widoki z lotu ptaka na rozdmuchane amerykańskie miasteczka po przejściu tornada. Podobno gdański dom był na tyle solidny, że saperzy dwukrotnie wysadzali go w powietrze... Może nie narzekajmy na wysoki koszt jednego metra kwadratowego polskiego budownictwa...
Oba wieżowce WTC były zaprojektowane i wykonane w identyczny sposób - budynek uszkodzony jako pierwszy zawalił się jako drugi, ponieważ został uderzony przez samolot znacznie wyżej niż sąsiedni. Oba wieżowce WTC podobno były zbudowane ze stalowych kształtowników. Wiadomo, że pod wpływem wysokiej temperatury konstrukcje stalowe tracą wytrzymałość na wyboczenie. Nie wiem, w jaki sposób łączono ze sobą elementy stalowe, ale sposób zawalenia budynków (gwałtowność i pionowe złożenie) nie "wyglądał" na katastrofę konstrukcji stalowej. Może konstrukcja była tak oszczędna, że podwojenie liczby pracowników i wyposażenia komputerowego także spowodowałoby katastrofę...
W przypadku pożaru budowle powinny zapewniać bezpieczną ewakuację ludzi oraz gwarantować minimalny okres przetrwania niszczonych (ale stojących!) budynków (od momentu powstania pożaru do czasu zakończenia ewakuacji). Taki czas powinien być znany projektantom, pracownikom oraz ratownikom. Gdyby wszyscy znali ów parametr, ewakuacja zapewne byłaby bardziej nerwowa (a nawet niebezpieczniejsza), ale uratowano by więcej pracowników i klientów, przemieszczono by więcej gapiów z pola rażenia zapadających się budynków oraz wycofano by w odpowiednim czasie ekipy niosące pomoc.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW