Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Konwencje w słusznej sprawie
dodano 12.09.2007
Coraz częściej mamy okazję słyszeć mniej lub bardziej chlubne przemówienia partyjnych liderów. Konwencje polityczne stały się dialogiem pomiędzy klubami, z odpowiednimi przerwami na wysłuchanie drugiej strony oraz szybką i ciętą odpowiedź.
Bywają w polityce dni, gdy trudno znaleźć miejsce i czas dla swojej konferencji. Bywają też i takie, gdy rozproszeni po całej Polsce politycy zapewniają swoich zwolenników (sic!) o niezmiennym paśmie sukcesów. Wtedy natychmiast odzywa się druga strona. Niekiedy kontratakując neguje wszystkie te piękne słowa, a czasami w sposób kulturalny przypomina o niekonsekwencjach i złamanych obietnicach. A może by tak kiedyś połączyć wszystkie spotkania polityczne w jedno, którego celem byłaby konstruktywna dyskusja nad stanem Polski?
Im głośniej tym lepiej?
Niektórzy uważają, że kwestią zrozumienia ich przez swoje audytorium jest ilość decybeli. Nieco starsi ode mnie dobrze znają ten sposób przemawiania i nie kojarzy im on się najlepiej. Ten autorytarny i nieznoszący sprzeciwu ton jest wrogi dla "normalnego" obywatela, który oczekuje raczej rzeczowego i merytorycznego spojrzenia na rzeczywistość. Tymczasem niektórzy stopniują napięcie, w punkcie kulminacyjnym teatralnie zniżają głos bądź wykrzykują piękne hasła w obronie Polski i jeszcze głośniej dają znać tym, przez których ich zdaniem nie udało się naprawić jej do końca. Partyjni koledzy bawią się w konwenanse i pokazują swoim poplecznikom, że ich - niekiedy wątpliwa - kultura jest w stopniu najwyższej gotowości, bo korzystają z niej na każdym kroku. Sypią się ukłony dla kobiet, dżentelmeńskim pocałunkom w damskie ręce nie ma końca, a kwiaty dostają wszyscy, którzy choć jednym słowem przyczynią się do szerzenia chwały tej "jedynej i najlepszej partii". Na koniec przychodzi realizacja punktu ostatniego pod tytułem: poczujmy się jak zwycięzcy Amerykanie i przy rytmach pompatycznej muzyki liderzy i ich wierni politycy schodzą ze sceny pełnej blichtru i wzajemnego uwielbienia. "Rzucają się" w tłum odbierając gratulacje, życzenia i zapewnienia o niekończącej się lojalności względem tej "słusznej sprawy".
Spokojne wydarzenie - oksymoron?
Czy nie można mówić o rzeczach wielkich i pięknych w sposób opanowany i pozbawiony negatywnego i emocjonalnego zabarwienia? Czy jeżeli powiemy coś ciszej i spokojniej to sens naszych myśli zatraci się w tej zwykłej i rutynowej czynności, jaką jest wypowiadanie słów? Jest tak wielu polityków, którzy nie wykorzystują swoich konwencji czy konferencji prasowych w celach afirmowania własnej osoby i swojego ugrupowania. Potrafią mówić płynnie, bez nic nieznaczących wstawek typu przedłużone "y". Potrafią zrozumiale formułować myśli i tworzyć polskie zdania bez błędów w każdym z nich. Tacy ludzie umieją cieszyć się z sukcesu i przyznać do porażki, nie jest im obce tworzenie konstruktywnych alternatyw dla wypomnianych błędów. Może mają po prostu świadomość tego, że sensu wypowiedzianych słów nie zmieni otoczenie, scenografia czy oprawa muzyczna. To Polacy i historia mają ten sens odnaleźć i ocenić, wedle własnych kryteriów.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW