Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wnioski z pewnego wypadku czyli ekonomika podróżowania
dodano 29.06.2008
...Samochód pod wpływem uderzenia zrywa przyczepność i wpada w taniec wokół.... Banalny wypadek samochodowy przyczynkiem do snucia wizji idealnej komunikacji przyszłości.
W niedawny piątek, tydzień po 13-tym, jechałem swoją nową Hondą takim fajnym skrótem, co omijał 4 światła.
Tylko trzeba było w dwóch miejscach się skupić. Najpierw przejechać na wprost dosyć ruchliwą ulicę z tramwajem. Ułatwieniem był bruk na niej, pobliskie zakręty oraz przystanek. Udało się świetnie wykorzystać moment przerwy w strumieniu pojazdów. Dalej wąską jednokierunkową uliczką wzdłuż szpaleru parkujących samochodów po obydwu stronach. Nie wolno się za bardzo spieszyć i rozglądać się czy nie wykuknie jakieś dziecko. Na końcu trzeba wyjechać w lewo w ulicę z pierszeństwem. Utrudnieniem jest mała widoczność zza licznych parkujących samochodów. Wykuknąłem więc delikatnie i gaz do dechy. Udało się bez problemu, że dalej już bez pośpiechu i na luzie, bo jestem na ulicy z pierszeństwem.
Spoglądam sobie w lewo i widzę twarz nadjeżdżającego kierowcy. Myślę sobie, na pewno hamuje i w tym momecie huk za głową i sypiące się szkło z okna. Samochód pod wpływem uderzenia zrywa przyczepność i wpada w taniec wokół. Zatrzymuje się wreszcie po przeciwnej stronie ulicy w kierunku dokładnie odwrotnym, a więc całkiem przepisowo.
Wyskakuję z wozu i gadam do gościa: Proszę o dowód rejestracyjny i prawo jazdy. A ten mi żebyśmy zjechali ze skrzyżowania.
Próbuję wsiąść do samochodu, a on gaz do dechy i znika za zakrętem. Lecę za nim pieszo. Nie ujechał daleko, bo chłodnica do bani. Zbiegł z samochodu zostawiając włączonego. Kluczyki wyciągam przez kartkę.
W trzy dni później policjant mi tłumaczy, że to już drugi ciągu ostatnich dni wypadek tego samochodu w podobnych okolicznościach. Niby kradziony nie był ale właściciel mało zorientowany kto go używał. Zgroza!
Jakoś mnie ten wypadek, mimo ewidentnej straty i ogromnego ryzyka na jakie mnie naraził nie przygnębił, ale w wolnej chwili zacząłem sobie rozmyślać jakie to samochody z powodu lekkomyślności kierowców i pieszych są nieekonomiczne. Może nawet opłacałoby się wydatkować na przejazd więcej energii byleby ludzie i pojazdy nie były narażone na tak częste kolizje. Ciekawe czy dożyję chociaż początków wdrażania jakiegoś doskonalszego systemu.
Na razie rozmarzyłem się nad systemem miniaturowych helikopterów z w pełni zautomatyzowanym pilotażem i scentralizowanym systemem bezpieczeństwa. Myślę, że to by się lepiej sprawdziło w mieście, bo przede wszystkim unikałoby się kolizji z pieszymi. Parkingi byłyby głównie na zaadoptowanych płaskich dachach budynków. Fakt, że wzrosłyby koszty energetyczne. Bezpieczeństwo helikopterów dzięki możliwości awaryjnej autorotacji nie byłoby znowu takie małe.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW