Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Krzyż kością niezgody?
dodano 18.10.2007
Od paru lat mamy bardziej liberalne przepisy budowlane. Jeśli do urzędu wyślemy projekt i nie zostanie on oprotestowany, a nawet nie otrzymamy odpowiedzi, to możemy domniemywać aprobatę projektu. I inwestor rusza z robotą.
Przedsiębiorca i społecznik z Gdyni wymarzył sobie postawić kilkumetrowy krzyż niedaleko swojego bloku. Władze spółdzielni, które poprosił o zgodę, nabrały wody w usta. Wobec tego prace rozpoczęły się...
Jest to doskonały przykład ilustrujący podstawową zasadę państwa demokratycznego - rób co chcesz, bylebyś innym nie przeszkadzał. Czy każdy może sobie i innym stawiać krzyże, gwiazdy (astronomiczne, pięciokątne, sześciokątne i pokątne...), wiatraki (energetyczne lub tylko ozdobne), wieże (telewizyjne, komórkowe lub widokowe) bo ma pieniądze oraz chęci, a czasami chce z kimś sobie pozadzierać. Oczywiście, do tej ostatniej skłonności to nikt się nie przyzna, ale (podobnie jak w kontrowersyjnych dziedzinach sztuki) ten ostatni aspekt okazuje się najważniejszy.
Lokalna spółdzielnia mieszkaniowa jest zaskoczona, w szczególności pechem, że w tak wielkim kraju akurat to ją musiało spotkać. Rozstrzygnięcie należy raczej do wyższych czynników - Państwa i Kościoła, a nie do władz owej spółdzielni. A fundator uznał, że brak odpowiedzi nie jest stanowczą odmową i rozpoczął budowę... Po słynnych oświęcimskich krzyżach wśród ofiar głównie żydowskich jest to kolejne wyzwanie dla polityków i prawników, że o całym narodzie nie wspomnę. Niewątpliwie będzie to precedens - od jutra należy spodziewać się wznoszenia krzyży, gwiazd i półksiężyców w niemal wszelkich
dostępnych miejscach na polskiej ziemi, które sobie upatrzą wierni chcący potomnym pozostawić nie latarnię, oświetlenie na skrzyżowaniu czy nowoczesny przystanek autobusowy.
Jeśli jakiś więzień w chwili skruchy zechce za swoje ukryte i skradzione pieniądze postawić gilotynkę lub szafocik (atrapę, ze zrozumiałych prawnych powodów) na środku dziedzińca swego wieloletniego aktualnego lub byłego miejsca odosobnienia, to jego tudzież więziennego naczelnika i architekta sprawa...
Jeśli jakiś bogaty komunista zechce zbudować koło piaskownicy monument ku czci zapomnianego wodza rewolucji, to sprawa jego i dzieci z placu zabaw, którym w promocji dorzuci indiańską wioskę wraz z rocznym abonamentem na telefony komórkowe. Wszak to wolny kraj... O to walczyliśmy... Kiedyś bogacze w skrusze lub w podzięce stawiali katedry, a teraz nowobogaccy stawiają krzyże - każdy według finansowych możliwości i stopnia swego (nie innych) religijnego zaangażowania...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW