Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Grecka tragedia w Moskwie
dodano 02.11.2007
Mija pięć lat od tragedii w moskiewskim teatrze na Dubrowce. Zginęło około 40 terrorystów/bojowników i 125 zakładników.
Przez jednych nazywani terrorystami, przez innych bojownikami (także w naszych mediach). Raczej terroryści, bo przegrali. Gdyby wygrali (Rosja wycofałaby swe wojska z Czeczenii), to byliby oficjalnie nazywani przez świat bojownikami. Takie nazewnicze dylematy świat rozważał już wielokrotnie. My także - nasi partyzanci byli dla okupanta bandytami. Niemcy wojnę przegrali, zatem stawiamy pomniki poległym partyzantom. Gdybyśmy przegrali, nikt w niemieckich encyklopediach nie stosowałby innej nazwy, jak "polscy bandyci". Czeczeni zginęli jak bohaterowie i zapewne przybliża to Czeczenię do niepodległości, choć będą dalsze ofiary po obu stronach.
Pierwszą wojnę zapoczątkował zamach przeprowadzony przez południowych Słowian. Byli to terroryści, czy bojownicy? Gdyby Wietnamczycy w odwecie za zbombardowane swe miasta wysadzili kilka amerykańskich drapaczy, to jak by ich nazwano? Jak u nas (w ówczesnej PRL), a jak w USA?
Niestety, Czeczeni w swej rozpaczy, aby zwrócić oczy konsumpcyjnego świata na swe problemy, śmiertelnie zaangażowali zwykłych mieszkańców. A to nie podoba się już niemal nikomu. Niemal nikt ich nie popiera. Nawet Amerykanie po atakach na WTC zmienili poglądy... W latach 70. i 80. porywano samoloty. Jeśli ze Wschodu do Berlina Zachodniego (tak, był kiedyś taki twór na mapie), to dla całego "wolnego świata" (też była taka nazwa) było OK.
Obecni Amerykanie swój wielki kraj zawdzięczają Europejczykom, którzy tak spacyfikowali (uspokoili...) tubylców, że ci ostatni zostali zepchnięci do rezerwatów, które u nas kojarzą się z przyrodniczymi ciekawostkami. Ponieważ Amerykanie są naszymi sojusznikami i oferują nam swe samoloty na korzystnych warunkach, to przemilczmy metody stosowane do pacyfikacji. Napomknijmy jedynie, że gdyby Rosjanie dawniej okazali się równie bezlitośni jak przybysze z Europy na Nowym Kontynencie, to nie byłoby dzisiaj problemu z Czeczenią.
Nasze czynniki oficjalne sugerują pokojowe rozwiązania, czyli rozmowy, ale u nas w Polsce też nikt z rządu nie kiwnie palcem, chyba że komuś z gminu puszczą nerwy i wyjdzie na ulicę. Wówczas postulaty są trakowane w miarę poważnie. Można zgłaszać swe pretensje w sprawie bezrobocia w popegerowskich wsiach, dotrzymania obietnicy zachowania wartości książeczek mieszkaniowych albo przyzwoitego załatwienia żądań zabużan. Nikt nie potraktuje żądań poważnie, chyba że ktoś nie wytrzyma nerwowo i wykona ostateczny akt rozpaczy.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW