Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Odkrywający słabości, sztuczny, mroczny i efektowny „Ślub”!!!
dodano 19.11.2007
W ostatni weekend października wybrałem się na „Ślub” – wiem pora nietypowa. Tym razem jednak była to innego rodzaju ceremonia, bo nie odbywała się w kościele – tylko na Małej Scenie Teatru Jaracza. Chodzi oczywiście o spektakl Waldemara Zawodzińskiego na podstawie dramatu Witolda Gombrowicza.
Reżyser wystąpił tutaj w podwójnej roli – oprócz dyrygowania aktorami wykonał też scenografię. A scena na wejściu jest intrygująca – lustrzana sala z przytłaczającą wizją odbić postaci „kogoś” i „coś” przypominających, w tle słychać przerażające odgłosy wywołujące niepokój. Dramat Gombrowicza stanowi ironiczne nawiązanie do dzieł Szekspirowskich i polskiego romantyzmu. Typowe poszukiwanie miejsca i tożsamości, wspólnoty między historią i jednostką – to wszystko zapodane na przemian między jawą a snem. Łódzcy aktorzy grają „sztucznie” i „ schematycznie” – i chyba takie było założenie nieobliczalnego i lubianego przez ówczesną jeszcze władzę Gombrowicza. Jednocześnie udaje im się trzymać kontakt z kontekstem sytuacji – każdemu z bohaterów przypada konkretne piętro – razem tworzą wieżowiec, który jest częścią blokowiska. Uwaga skupia się na głównym bohaterze (granego przez Marka Kałużynskiego) – który niczym winda dryfuje po kolejnych piętrach świadomości. W to wszystko wciągnięty jest widz – niejednokrotnie wywoływany przez aktorów. Wszystko jest schematyczne, całość buduje kolejny układ, front czy kolejną formę. Następne postacie dramatu wchodzą w kolejny układ – tworząc kolejną formę czy nowy front na kolejnym piętrze świadomości. Od pierwszej do ostatniej chwili przedstawienia nie wiadomo co się dzieje rzeczywiście, a co tylko w świadomości bohaterów. Na wyróżnienie zasługują rodzice głównego bohatera – najlepsza para aktorska spektaklu – matka (Ewa Wichrowska) i ojciec (Andrzej Wichrowski), którzy w kolejnych wizjach (piętrach) skutecznie i niezwykle wiarygodnie zmieniają osobowości, twarze i stają się nawet Królem i Królową. Poza tym najlepiej wtapiają się w tą „jazdę” po kolejnych piętrach dramatu i świadomości widza.
Trochę gorzej wypadają młode gwiazdy teatru Jaracza – związana z głównym bohaterem narzeczona – w tej roli Matylda Paszczenko oraz jego kompan Mariusz Witkowski. Za bardzo popadają w śmieszność i nie do końca radzą sobie z różnicą między sztucznością gombrowiczowską a byciem wiarygodnym dla widza. Dałem się wciągnąć w tą grę między formą a prawdą, między życiem a snem, między bytem rzeczywistym, prawdopodobnym a sztucznym. Reżyser nie do końca kurczowo trzyma się tekstu dramatu i próbuje niejednokrotnie z sukcesem, inaczej interpretować dzieło. Wiele można odczytać odniesień do współczesności – główną postacią mógłby być każdy z nas , jeżdżący po własnych piętrach, korzystający ze swoich wind, czyli walczący ze schematami, ze sztucznościami, w okresie buntu młodzieńczego z dorosłością, później ze zbędną etykietą – często popadając w kolejne, niekontrolujące tego i nie ograniczając skutków ubocznych.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW