Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Humanitarna wojna
dodano 05.12.2007
Konwencje i umowy międzynarodowe , w odniesieniu do wojny z islamskim terroryzmem nie mogą obowiązywać. Nie trzeba, a nawet nie można się do nich stosować.
Ostatnie wydarzenia w Afganistanie i kilka ostatnich lat w Iraku pokazują prawdę, której dziennikarze i politycy nie potrafią (lub nie chcą) zrozumieć: wojny nie można toczyć humanitarnie. Nie da się zdobyć , utrzymać i kontrolować jakiegokolwiek wrogiego obszaru, walcząc "tylko trochę" , humanitarnie, zgodnie z zasadami i przestarzałymi konwencjami. W szczególności gdy przeciwnik owych zasad i konwencji nie uznaje, gdy celowo je łamie.
Żołnierz szkoli się z tematu: jak zabijać. Lata względnego pokoju, czasy gdy Wojsko Polskie "walczyło" wyłącznie na poligonach lub było używane do tłumienia rozruchów w latach komuny , minęły. Społeczeństwo, dzięki beztrosce mass mediów i brakiem szczerości polityków, widziało w Wojsku Polskim tylko "szwejów" chcących odsłużyć, chłopaków z defilady czy zaprowadzających Pokój żołnierzy w "niebieskich hełmach". Niewiele osób zauważyło, że czasy się zmieniły, że Polska jako członek NATO będzie musiała brać udział w firmowanych przez Pakt operacjach. Nie tylko pokojowych. Gdy zaczęła się misja iracka w TV widzieliśmy wyłącznie piękne obrazki z polskich baz, a najważniejszym problemem było to, czy na Wielkanoc żołnierze na misji dostaną żurek. Nie mówiło się o godzinach ciężkich patroli, o wymianach ognia, o atakach i działaniach ofensywnych. Na zdjęciach "z frontu" polscy żołnierze nie strzelali do przeciwnika. Oni rozdawali dzieciom cukierki... Gdy zaczęli ginąć żołnierze, w kraju sypnęły się komentarze, o Honorze, o Krwi i Pomocy i Nieuchronnych Stratach. Nie mówiono o efektach działań bojowych Polaków. Społeczeństwo miało się nie wiedzieć, że polscy żołnierze też potrafią zabijać. I zabijają.
Afganistan, to nieco inna sprawa niż Irak. Tam, Wojsko Polskie nie stabilizuje. Z założenia polskie jednostki działają tam ofensywnie w strukturze natowskich grup bojowych. Ich zadaniem jest walka. Nie wiadomo jak było naprawdę w Nanghar Khal - to wyjaśni prokuratura wojskowa, jednakże szokuje mnie podejście mediów do tej sprawy. Dziennikarze i opinia publiczna zaczęli oceniać wydarzenia tak, jak gdyby wszystko wydarzyło się nie na wojnie lecz w czasie pokojowej misji ONZ. Zaczęto mówić o zbrodni wojennej, o splamionym honorze...Nikt, poza weteranami, nie odważył się głośno powiedzieć, że w działaniach takich jakie NATO prowadzi w Afganistanie nie da się jasno określić przeciwnika. W wojnach takich jak ta, gdy przeciwnik nie jest umundurowany, gdy przeciwnik nie respektuje żadnych zapisanych czy umownych zasad i konwencji , straty wśród ludności cywilnej są nieuniknione. Inaczej po prostu się nie da. By działania NATO w Afganistanie były w miarę bezkrwawe, by ograniczyć straty wśród cywilów, należałoby wysiedlić pod przymusem mieszkańców WSZYSTKICH osad znajdujących się w rejonie działania Talibów i wtedy strzelać do wszystkich pozostałych. Problem polega na tym, że tzw. społeczność międzynarodowa uznałaby takie działania za zbrodnię...a poza tym , naprawdę ciężko jest odróżnić, kto jest terrorystą a kto np.pastuchem owiec... Konwencje i umowy międzynarodowe , w odniesieniu do wojny z islamskim terroryzmem nie mogą obowiązywać. Nie trzeba, a nawet nie można się do nich stosować. Należy dać odpór obrońcom praw człowieka zabierającym głos w tej sprawie, ponieważ w moim odczuciu terrorysta i osoba mu pomagająca, dobrowolnie wykreśla się z listy przynależności do rodzaju ludzkiego.Inaczej prześpimy moment krytyczny i bomby zaczną się rozrywać na naszym własnym progu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW