CIERPIENIE nr 2: Obolałe pośladki od siedzenia na krześle i powykręcane ;-) palce od pisania, albowiem w ten dzień musiałyśmy streszczać książkę do filozofii. (Poczułyśmy się jak benedyktyni, którzy przepisywali w średniowieczu księgi)

Niedziela upłynęła nam spokojnie, ale zbyt długi odpoczynek i to dłuuugie spanie dało nam się we znaki. Nie mogłyśmy zasnąć do 2 w nocy. Jedyną atrakcją niedzielnej nocy to znajdowanie przedziwnych pozycji do zaśnięcia oraz nasza twórczość, której ze względu na „kulturę osobistą” nie przetoczę

Poniedziałek – „piękne sny , szkoła i powrót P.”

Rano Dagmara poleciała na w-f wymęczyć swoje ciało na aerobiku. Moim zdaniem to masochizm, ale cóż niektórzy to lubią. Przecież lepiej pograć sobie w jakieś gry zespołowe. Ja natomiast rozkoszowałam się moimi snami, tak piękne zdarzają się tylko raz na miesiąc ;-) Cóż jaki człowiek takie sny…a więc „jestem aż tak zła??” ;-)))
Około godziny 12 wrócił nasz Prezes, którego jak myślę niedługo zdegraduję ;-) (prezes to Piotrek, nasz współlokator). A właśnie, zbieramy na operacje dla Piotrka nr konta to 0700…wspomóż biednego studenta

Teraz – godzina 18:15...”zajęcia dla wybitnie uzdolnionych”

Dagmara siedzi i podobno będzie się uczyć, Piotrek ogląda swój ulubiony film ;-) a ja…szykuje się psychicznie na zajęcia dla wybitnie uzdolnionych matematyków. To już o 21!!!!

Koniec  odsłony drugiej, ciąg dalszy nastąpi ... :)