Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Prawybory w Iowa... a sprawa polska
dodano 08.01.2008
W amerykańskim stanie Iowa odbyły się prawybory prezydenckie, w USA mają one wpływ na to, który kandydat będzie reprezentował swoją partię w listopadowych wyborach. Niestety różnic pomiędzy obiema demokracjami jest znacznie więcej.
To kolejna różnica, wbrew lansowanej u nas przez niektórych publicystów opinii, współczesne kampanie wyborcze w USA, nie są aż tak brudne. Nie do pomyślenia jest obrażanie kontrkandydatów epitetami w stylu, „nie podejmę debaty, bo to pomocnik X czy Y”, a już całkowitym samobójstwem politycznym byłoby w USA obrażanie wyborców, nawet gdy to wyborcy przeciwnika, polski przykład:„oni stoją tam gdzie stało ZOMO”.
Tego typu kampanie wyborcze owszem są wynalazkiem amerykańskim, ale dziewietnastowiecznym, a ostatnio na szerszą skalę stosowane były na początku ubiegłego stulecia w okresie tak zwanej „żółtej prasy”. Krew zalewa gdy ktoś twierdzi, że brudna kampania wyborcza jest w porządku. W USA taki osobnik nie tylko nie zostałby prezesem żadnej telewizji (zwłaszcza publicznej), ale miałby problem ze znalezieniem pracy jako dziadek klozetowy (bez względu na fakt czy zgoliłby brodę czy też nie).W końcu w klozecie też powinno się zachowywać chociaż odrobinę kultury.
Prawybory w stanie Iowa, nie mogą jeszcze przesądzić o tym co wydarzy się w listopadzie, nie rozstrzygają również nominacji obu partii do ostatecznej batalii o prezydenturę. Tymczasem w tym niewielkim i prowincjonalnym stanie wywołały duże emocje, dość nadmienić że wzięło w nich udział (według wstępnych oszacowań) 227 tysięcy zwolenników demokratów i ponad 120 tysięcy sympatyków republikanów. Organizowane były oddolnie w poszczególnych okręgach przez wspólnoty mieszkańców w szkołach, bibliotekach, a nawet w prywatnych domach. Zdarzało się, że zwolennicy obu partii organizowali swoje głosowania w jednym budynku (wyobraźcie to sobie w Polsce).
Obserwując to wydarzenie, nie sposób nie odnieść się do krajowego podwórka. Po 1989 roku za jeden z największych sukcesów naszej transformacji „uznano” reformę samorządową. Tymczasem aktywność wspólnot lokalnych w Polsce ogranicza się niejednokrotnie do życia „parafialnego” ograniczonej liczby mieszkańców. Reszta z reguły pozostaje bierna. Pozwala to lokalnym władzom na szybką demoralizcję i jest pożywką dla korupcji. Oczywiście nie można tu generalizować, są przecież różne gminy i różni ich mieszkańcy. Jednak przypadki takie jak gmina Stoczek Węgrowski w województwie mazowieckim nie są rzadkie. W gminie tej od wielu lat urząd wójta sprawuje ten sam człowiek, który jest powszechnie krytykowany przez znaczną liczbę mieszkańców. Ci jednak nie są w stanie wójta odsunąć. Na pytanie „dlaczego nikt z was nie kandydował, przecież macie bezpośrednie wybory na wójta?” Zgodnym chórem odpowiadają: „Boimy się!”. Te słowa pozostawiam jako konkluzję i materiał do przemyśleń na temat demokracji w USA i naszym kraju.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW