Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Rzecz o marzeniach
dodano 11.02.2008
Każdy z nas je posiada. Niektórzy małe, maleńkie. Inni duże, ogromne. Materialne, duchowe, cielesne - nieważne. Pozwalają nam one, na oderwanie się od otaczającego nas świata.
Dzięki nim, nawet smutny, szary dzień, może roziskrzyć się i stać się radosnym. Marzenia, bo o nich mowa, powinny towarzyszyć każdemu. Bo nawet, jeśli szans na spełnienie nie mają, pozwalają nam na istnienie wiary i nadziei. A one stanowią o tym, że jesteśmy ludźmi, którzy mają serca i sumienia.
Marzenia… Fantazje… Mam wrażenie, że każdego dnia dryfuję między fikcją a rzeczywistością i całkowicie się w tym zatracam. Czasem już nie wiem czy śnię, czy bujam w obłokach, czy może jest to świat jak najbardziej rzeczywisty. Oddalanie się do krainy marzeń, to jeden z moich cudownych i magicznych sposobów na to, by zachować wieczny optymizm i nie zwariować w tym naszym nie do końca normalnym świecie…
O tym, że życie swoje poświęcam jednemu - sportowi - wie każdy. Ponoć widać to gołym okiem. Co prawda, gdy patrzę w lustro nie mam wrażenia, iż na czole mam wypisane “dziewczę z obsesją na punkcie piłki nożnej”, albo “dzień bez sportu, dniem straconym”, jednak ufam tym, którzy znają mnie lepiej niż ja samą siebie. Poza tym - czy w takiej kwestii mogłabym zachować chociaż szczyptę obiektywizmu? Nie sądzę…
Moją największą miłością, a jednocześnie uzależnieniem jest właśnie sport… Słyszałam, że dzięki temu kwalifikuję się jako idealna kandydatka na żonę, ale jakoś nie miałam możliwości jeszcze tego sprawdzić. Ale do rzeczy. Jako, że piłka nożna, żużel, czy wyścigi Formuły 1 są całym moim życiem, nietrudno domyślić się, że wszystkie marzenia i na tych dziedzinach opieram. Problem w tym, że tych moich pragnień jest tak wiele, że trudno mi zdecydować, za realizację którego, powinnam zabrać się najpierw.
Poznanie wszystkich moich idoli sportowych pewnie zajmie mi 3/4 życia. Z jednej strony wiem, że jest to bardzo opłacalne, ale z drugiej nie jestem pewna, czy nie warto skupić się na czymś prostszym i łatwiejszym w realizacji. Może więc poznanie Valentino Rossiego, Davida Trezeguet, Jacka Dembińśkiego i innych, powinnam sobie zwyczajnie darować? Myślę, że to jednak byłoby rozsądniejsze…
Niech pomyślę… O czym mogę jeszcze marzyć? Finał Champions League dla ukochanego Rakowa? Nie, to jest wręcz do przesady nieprawdopodobne. Żużlowa Grand Prix na stadionie Włókniarza Częstochowa? Czemu nie, ale to z kolei jest zbyt realne, aby mogło być przeogromnym marzeniem… Odwiedzenie Old Trafford? Tak, to jest kusząca wizja…
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW