Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Warto mieć w sypialni
dodano 18.02.2008
Oto my – Polacy. Z kompleksem maleńkich mieszkanek w „wielkiej płycie”, gdzie jeden pokój musi pełnić funkcję salonu, jadalni, pokoju dziecięcego i sypialni. Ta ostatnia, w wersji mini-mini-mini, to rozkładana do snu wersalka, albo narożnik, czy kanapa.
Stajemy z tą całą spuścizną wobec zdobyczy kapitalizmu, tzn. mieszkań o koszmarnych cenach, ale z odpowiednim standardem, z wieloma pokojami, balkonami i panoramicznymi oknami. Teraz być może nas nie stać, ale i tak wiemy, że niebawem – skusimy się na nie. Wyjedziemy za granicę, żeby nań zarobić – ewentualnie przywieziemy pieniądze na materiały żeby wybudować coś swojego, albo zaciągniemy niebotyczny kredyt mieszkaniowy – za parę lat, będziemy mieli ten wymarzony dom z prawdziwego zdarzenia. A w nim - sypialnię. A w sypialni – no właśnie, co? Chcecie wiedzieć, co ja tam wsadzę?
Cóż, na początku może uprzedzę wszystkich, że nigdy jakoś nie marzyłam o potężnej alkowie. Szerokie łoże z baldachimem, też nie mieściło się w moich planach, ani toaletki, z tymi wszystkimi flakonikami i słoiczkami. Sypialnia w mojej głowie, która jest przecież jednym z najważniejszych pomieszczeń w domu (tutaj spędzamy przecież 1/3 swojego życia), wygląda zupełnie inaczej. W tej mojej, każdy drobiazg jest ważny, od stylu mebli i ich ustawienia zaczynając, na kolorach ścian i wielkości okien kończąc.
Sypialnia znajduje się w pomieszczeniu z oknami wychodzącymi na wschód. Musi witać mnie wpadające rano do wnętrza słońce, żebym i ja mogła się do niego uśmiechnąć przymilnie: ale to za sto lat, najpierw będę mieszkała w jednopokojowej kawalerce, gdzie też będzie miejsce na kąt do spania, z prawdziwego zdarzenia. Oddzielę je od części dziennej meblościanką, z ulubionymi książkami. Uwielbiam czytać, robię to właściwie cały czas, głównie w łóżku. Jej tylną część zasłonię udrapowaną odpowiednio tkaniną, poprzyczepiam doń motylki z krepiny, w soczystych kolorach. Najciekawsze, że w mojej sypialni – tej ze snów i tej niedalekiej, „kawalerkowej”, brak będzie łóżka. Tak, właśnie tak: łóżka skrzypią, można z nich spaść, i zajmują mnóstwo miejsca. Ja zastąpię je wysokim materacem, który ułożę „zagłówkiem” do ściany, dzięki czemu będę miała do niego dojście z każdej strony. Najpewniej obciągnięty będzie tkaniną w krwistoczerwonym kolorze, albo białą – czerwone będą poduszki.
Dookoła mojego materaca będą poustawiane świeczki do podgrzewacza, bo kocham światło świec, teraz w domu często palę je w moim pokoju, gdy zamieszkam sama, obrzucę nimi całe mieszkanie, a szczególnie sypialnię: w której musi panować nastrój, sprzyjający relaksowi. Na ścianie tuż nad moją głową znajdzie się lampka - bo czytam głównie nocą, o przeciwległą ścianę natomiast – oprę duże lustro, które odbijało będzie światło świeczek, i kinkietu, przydając jednocześnie temu kątowi przestrzeni. Zastanawiam się jeszcze nad palmą albo fikusem który wprowadziłby trochę życia w to miejsce, ale rośliny w sypialni nie są tak bardzo konieczne. Nocą drapieżnie zabierają tlen, którym to my powinniśmy wtedy żyć.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW