Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zrób coś wreszcie!
dodano 07.03.2008
Twoje auto grzęźnie w błocie na parkingu przed blokiem? Nie podoba ci się to, że autobus może hamować tuż pod twoim oknem? Zamiast narzekać - zrób coś wreszcie!
Mentalność Polaków doprawdy mnie zadziwia. Nigdy nic nam się nie chce, potrafimy tylko narzekać i wzdychać, kiedy na mapie Niemiec widzimy obwodnice Berlina. Krew napływa nam do mózgu, gdy wzrok kierujemy na wschód i zauważamy autostrady zaczynające się "nigdzie" i kończące się... "nigdzie". Najlepiej zwalić wszystko na rząd. Ptaki w parku też mają czelność zagłuszać nasz spokój, zapewne - również z winy rządu. "Narzekacie, wzdychacie do krajów zachodnich, nie potraficie się dogadać w sprawach wewnętrznych..." - usłyszałem od jednego z mieszkańców Holandii rok temu. Zatem co zrobić, aby ten pogląd zmienić? Droga jest jedna - weź się, człowieku, do roboty. Toteż...
Najpierw postaw sobie pytanie, ile to rzeczy codziennie cię irytuje? Nie mówię teraz o telewizyjnych występkach polityków, czy o kłótniach z kolegami z pracy. Zastanów się, co cię denerwuje już lat dobrych parę. Dla przybliżenia tematu opowiem na swoim przykładzie. Wstaję rano, kąpu-kąpu, myju-myju, chrup-chrup, szuru-buru i wychodzę z domu. Staję na świeżym powietrzu, przymykam oczy i wdycham świeżą, poranną woń. Przychodzi czas na otwarcie jeszcze trochę zaspanych powiek. I się zaczyna. Mój mózg przeszywają obrazy rozkopanego parkingu, w którym podczas deszczu mógłby utonąć ostatnio popularny Józek z Czech. Odwracam głowę od parkingu, zaczynam stąpać powoli po ziemi, bo do szkoły zwykle mi się nie spieszy. Kolejnym obrazem atakującym moje obie półkule jest chodnik. Jedne płytki przypominają strefę ryftu (wypiętrzenie), inne zaś - strefę subdukcji (rów). Nie wiem - może powinienem dziękować PRL-owskim robotnikom za to, że w drodze do szkoły powtórzyłem sobie podstawowe pojęcia geograficzne potrzebne mi do testu. Potem jeszcze gorzej - płytki się skończyly i przechodzę przez bagno. Dalej przemierzam wydeptane ścieżki na trawniku obsypanym psimi odchodami, kolejnie ponownie zaczynam sobie przypominać pojęcia przyrodnicze patrząc na szary chodnik. Po kilku minutach przemierzam znowu jakieś błocko, bo znowu czegoś zabrakło (płytek, siły roboczej, pieniędzy - nie wiem, ale to temat na większą zadumę filozoficzną). W końcowym etapie mojej drogi otwieram frontowe drzwi szkolne. Ale czemu nie mogę do szkoły dojeżdżać rowerem? Ktoś nie pomyślał o dobrym, bezpiecznym parkingu rowerowym.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW