Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Modlitwa Holenderskiego Artysty
dodano 09.03.2009
Holenderski artysta, Johan van der Dong anektując modlitwę innych ludzi do swoich celów, wchodzi w proces introjekcji, tj. podstępnie zagarnia prywatną domenę dla wzmocnienia własnego ego, by zyskać na rozgłosie.
Pop kultura łatwo zawłaszcza sfery dotąd dla niej nieprzystępne i próbuje kreować odbiorcę w zupełnie nowym kierunku. Powinniśmy zadać sobie pytanie, po co to wszystko? Po co organizować niby święta, które są bliższe idei McDonalda niż idei Chrześcijańskiej. W Polsce... panuje kalendarz już nie tylko liturgiczny, ale i marketingowy, w którym, to wyławia się gorące okresy sprzedaży rozmaitych „dóbr” i na tej bazie kształtuje się zapotrzebowania nowego społeczeństwa.
Już nikogo nie dziwi, że obchodzimy 14 lutego Walentynki, a 1 Listopada w szkołach podstawowych naszym dzieciom serwuje się Halloween, nikogo nie oburza, że zaraz po podzieleniu się opłatkiem emituje się w stacjach telewizyjnych sieczkę mortyczną, w której to główni bohaterowie uganiają się za sobą jak zwierzyna w czasie polowania i miażdżą swoim przeciwnikom głowy. Robak pop kultury drąży korę mózgową stało się to codzienną celebrą.
„Telefon do Boga” lub „SMS”, bo opcja wysyłania wiadomości tekstowych też istnieje, domyka się w działaniach typowo komercyjnych, ktoś na tym zarobi i zyska, bo z modlitwą przecież umówmy się nic nie ma, to wspólnego. Modlitwa ma swoje prawa, tak jak i rozmowa bardzo często nie jest poprawna, a co za tym idzie nie realizowana, ku rozczarowaniu rozlicznych nadawców. Ateiści lub osoby rozgoryczone sądzą, że jest to jeden z dowodów, wskazujących na to, że Bóg nie istnieje. Niejaki R.Dawkins autor „Boga Urojonego” przeprowadził również eksperyment w tej materii, mający pokazać, że modlitwa jest urojeniem. Jego podejście do modlitwy dyskwalifikuje jego wysiłki.
„Dawkins bada nadprzyrodzoną materie, którą sam przed badaniem uśmiercił, poddając ją sztucznym wymogom, maszynki do spełniania ludzkich próśb. Dla części czytelników (Boga Urojonego) jest to oczywiście śmieszne z powodu prób uszeregowania Boga do swojego konceptu. Mussolini, również próbował w ten sposób podważać boski autorytet, mawiał podczas masówek - Jeśli istnieje Bóg, daje mu kilka minut na spiorunowanie mnie! Po pauzie i braku gromu z nieba, oznajmiał, że Boga nie ma i prowadził dalej swój faszystowski wywód podbudowany intelektem „miłością, tolerancją”; później ze względów politycznych „zmienił” poglądy doprowadzając do podpisania konkordatu z Watykanem”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW