Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
House M.D. - serialowy fenomen
dodano 21.03.2009
Doktor Gregory House. Pojawił się bez większej zapowiedzi i z miejsca zagarnął serca milionów widzów. Z odcinka na odcinek, z sezonu na sezon, wciąż zaskakuje. Zawsze pozytywnie.
Innych nawiązań do przygód Holmesa jest pełno - chociażby w książkach, jakie otrzymuje House czy w postaci Irene Adler (jest to przy okazji moim zdaniem jedna z najlepiej odegranych scen przez Roberta Sean Leonarda!). Ale uważne oko zauważy na przykład: hasło “VOTE FOR CHANGE ‘08″, naklejone w toalecie i sprytnie nawiązujące do kampanii Baracka Obamy; słowa “Well, you can’t always get what you want…” jasno odnoszące się do utworu The Rolling Stones; serial Blackadder (Czarna Żmija) obecny na liście ulubionych filmów House’a (Hugh Laurie zagrał tam jedną z ról). Za najciekawszą z aluzji uznaję odcinek (4×04), gdzie Gregory, testując grupę lekarzy, bawi się w Charliego i nazywa zespół “Aniołkami”. Wszechobecnych nawiązań jest ogrom - nie sposób wymienić je tu wszystkie. Z resztą, czym byłoby oglądanie, gdyby nie przyjemność z ich odkrywania samemu? :)
Za olbrzymi plus serialu uważam ścieżkę dźwiękową, w ramach której pojawia się sporo licencjonowanych kawałków. Można powiedzieć, że House jest pasjonatem muzyki. Słucha klasyki, hitów lat siedemdziesiątych, jazzu… Mile zaskakują takie utwory, jak Baba O’Riley w wykonaniu The Who, Waiting on an Angel Bena Harpera, Are You Alright? Lucindy Williams, Gravity Johna Mayera czy I Don’t Like Mondays The Boomtown Rats. Zapewne nie każdy gustuje w takich klimatach - ja w głównej postaci odnalazłem kogoś o upodobaniach podobnych do moich ;)
Właśnie przekonania, system wartości Gregory’ego House’a, uważam za kolejny z głównych elementów stanowiących o sukcesie serialu. Jest on osobą, którą - jak podejrzewam - wielu z nas chciałoby zostać. Nie dba o to, co mówią inni. Robi to co uznaje za słuszne, a przy tym wierzy głęboko w to, do czego dochodzi. Zna swoje zdolności i jest gotów zaufać przeczuciu, nawet gdy zachodzi ryzyko popełnienia błędu kończącego się śmiercią. Nagina zasady, często łamie je, ale przez to jego skuteczność wzrasta. Na pozór nieczuły, jest outsiderem, który toczy wewnętrzną walkę z samym z sobą. Pośród ludzi jest tak naprawdę samotny, mogąc liczyć tak naprawdę tylko na Wilsona. I chyba tego też możemy mu zazdrościć - jednego, ale naprawdę zaufanego przyjaciela.
Za istotny element w rozwoju serialu uważam wprowadzenie nowych postaci, jakie nastąpiło w czwartym sezonie. Lekarze Remy “Trzynastka” Hadley (śliczna Olivia Wilde!), Chris Taub (Peter Jacobson) oraz Lawrence Kutner (Kal Penn) - z perspektywy budowania fabuły - okazali się strzałem w dziesiątkę. Internistka, chirurg plastyczny i specjalista medycyny sportowej wnoszą powiem świeżości, a ich problemy i dobrze ukrywane tajemnice nieraz budzą uśmiech na twarzy. Ściga ich przeszłość, w każdym przypadku inna, a rozwiązania bywają zaskakujące. W piątym sezonie twórcy dobrze rozwinęli każdą z tych postaci - liczę, że w nowych odcinkach jeszcze nieraz “strzelimy karpia” odkrywając kolejne elementy układanki.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW